[Dosiaczek 7]

Jestem załamana, bo od dwóch tygodni nic nie schudłam. Na początku stosowania diety schudłam 4 kg. Od dwóch tygodni ważę 68 kg (160 cm) i nic. Stosuję tę dietę z wizazu - białka + więglowodany + warzywa albo białka + tłuszcze + warzywa. Po 15 już nie jem węgli. I nic. Jedynie może co źle robię, to że zeszłam do 950 kcal, ale myślałam że coś się ruszy a tu nic. Ruchu mam trochę mało, tylko co kilka dni biegam, ale myślałam, że jak dokładnie będę stosować te wszystkie zalecenia z wizazu to schudnę. Chociaż jak się więcej ruszałam i chodziłam na spacery to też nie chudłam. Waga jakby się uparła i nie chce się ruszyć.
Jestem zdesperowana i nawet myślę o przejściu na kopenhaską albo nawet stillmana. Gdzieś czytałam, że taki bunt wagi może być wynikiem tego, że ktoś kiedyś restrykcyjnie się odchudzał, a ja niestety tak robiłam. Ale czy to znaczy, że już zawsze będę gruba i waga się nie ruszy?