A co to za cudo?

Dziady i tyle
Fajnie że przyszłasz do nas
Pozwole sobie teraz opisac chrzciny i zamieszanie wokół nich
w piatek tak jak pisałam Dżony był zmarudzony
płakał i tylko płakał
nie potrafiłam mu pomóc, nie wiedziałam co mu dolega
ale zgoniłam na skok rozwojowy 12 tygodnia(choć cięzko mi do konca wierzyć w teorię skoków)
moje przyjaciółki miały przyjechac w sobote rano aby spędzić przed chrzcinami troche czasu z Jasiem
jedna przyjechała w południe a druga póznym wieczorem bo sobie zabalowała dzień wcześniej
szkoda mi czasu opisywać ich zachowań ale tak w wielkim skrócie
Jasiem moje psiapsióly nie były specjalnie zainteresowane Jasiem
dla nich to była poprostu okazja żeby poimprezować
nawet na ręce go nie wzieły
w sobote sie niezle upiły(to potrafie wybaczyć dawno sie nie widziałysmy)
w dzień chrztu miałam nadzieje na jakąś pomoc z ich strony żebym mogła sie pomalować ubrać itd
nic
one skacowane wylegiwały przed tv
ich Tzty służyły za pachołków
jedna narzekała na zimną kawę druga na smak kiełbasek
potem okupowały łazienke
zaczeły prasować i robić wszystko by mnie dobić
chodziłam cała wku.ona
Jaś to Chyba wyczuł i zaczął godziny przed mszą rytułał wielkiego ryku
a one nie wiedziały gdzie sie schować
nie mogły znieść tego płaczu
w 10 minut spakowały torby żeby nie wracać po imprezie do nas po bagaże

czuję się oszukana, jak by mi ktoś podmienił przyjaciółki
aha chyba nie musze mówić że po powrocie do domku Jas był słodki i grzeczniutki