Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - czy to dziwne Waszym zdaniem?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-12-04, 17:57   #1
irka89
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 13
Cool

czy to dziwne Waszym zdaniem?


zOd sierpnia spotykam się ze starszym o 10 lat mężczyzną. Zarabia dobrze, porządnie się ubiera, ma drogi samochód, piękne, duże mieszkanie, itp. Ja za to jestem studentką, nie pracuje (pracowałam tylko w wakacje- stąd też mam trochę pieniędzy odłożonych, ok. 2 tys. mi zostało), mieszkam z rodzicami, nie dostaje stypendium ani nic takiego więc NIE MAM regularnych dochodów. I teraz tu pojawia się problem, a właściwie nie problem, tylko ta dziwna sytuacja- na początku, jak mnie gdzieś zapraszał zawsze płacił za nas oboje. Po jakimś miesiącu zaczął mnie pytać o część, czyli dajmy na to, że rachunek był niecałe 70 zł, to pytał mnie czy mam 20 zł i ja dawałam 20 a on 50. Później byliśmy na etapie głównie spotkań u niego w domu, więc rzadziej wychodziliśmy. A w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wyszliśmy kilka razy i za każdym razem to JA płaciłam za nas oboje, on się wogóle nie dorzucił, nawet nie zaproponował. Pierwszym razem jak ja płaciłam sama wyszłam z tą inicjatywą- powiedziałam, och dzisiaj jestem kasiasta to mogę Ci postawić te drinki. Później musiałam zapłacić bo jak kelnerka przyniosła rachunek on wyszedł do kibelka. A następne takie sytuacje były jak ja chciałam gdzieś wyjść, więc płaciłam. Tak samo kiedyś była sytuacja, że chcieliśmy skoczyć do monopolowego po alkohol w nocy- przed wyjściem spytał mnie ile mam pieniędzy, jak mu odpowiedziałam to powiedział, że to wystarczy, on się dorzuci. ?? Skończyło się tak że zapłaciłam całość, on nawet nic nie wspomniał o tym, że ponoć miał się dorzucić. (Pomysł wypadu do monopolowego nie był mój, więc dziwię się że tak zrzucił na mnie rachunek)

Teraz powiedzcie mi czy to nie jest dziwne? Ja nie wiem co mam o tym myśleć. Nie mogę mu nic powiedzieć bo nie chcę wyjść na idiotkę. Aha, facet napewno pieniądze ma, to piszę w razie gdyby ktoś napisał, że może tylko udaje nadzianego. Nie jest bogaczem, ale żyje naprawdę nieźle, tak jak napisałam na początku. I z mojej sytuacji finansowej doskonale zdaje sobie sprawę, więc też nie piszcie, że może nie wie, że ja nie mam pieniędzy.

Jakby był moim rówieśnikiem, albo studentem, to z ochotą bym się dorzucała, ale tutaj? No, halo, facet stoi na własnych nogach i oczekuje, że ja będę płacić za wszystko?? Teraz już go nigdzie nie wyciągam bo po prostu nie mam za co!! Tak samo proponował wyjazd sylwestrowy, powiedział mi ile by kosztował za jedną osobę i dodał, że powinnam rodziców poprosić żebym przypadkiem sama nie chciała za to płacić (tekst typu, nie marnuj swoich oszczędności z wakacji). CO? To chyba ON powinien za nas oboje zapłacić skoro on proponuje. No dajcie spokól, zarabia naprawdę nieźle i jest trochę skąpy chyba?? Na początku taki nie był!!

Dodam, że ostatnio układa nam się nie najlepiej, w moim odczuciu, bo on jest zachwycony wszystkim. I często się zastanawiam nad odejściem. Nie, nie z powodu tych pieniędzy Ale to też jest dla mnie dziwne i niestety wpływa na jego niekorzyść- bo zaczynam sobie wyobrażać, że kiedyś np. jakbym została jego żoną to mógłby nie chcieć na mnie wydawać (bo jeszcze studiuję)- właśnie a propos tego, rozważaliśmy taką sytuację, czyli ślubu w trakcie moich studiów i wiecie co powiedział?!??! Ze oczekiwałby jakiegoś wsparcia finansowego od moich rodziców dopóki ja nie zacznę pracować!!!!!!!!!!!!!!!! SZOK!!! Ja wtedy nic nie powiedziałam, ale dajcie spokój ja mśslałam, że to na męża spada obowiązek utrzymania rodziny! Przecież jego na to stać!! Bo gdyby zarabiał niecałe 2 tys to ok, moi rodzice by napewno chcieli nam pomóc bo wiadomo, ale on zarabia co najmniej 3 razy tyle!

Co o tym myślicie? Skąpy czy ja jestem przewrażliwiona i szukam problemów tam gdzie ich nie ma?


Nie wszystkie mnie zrozumiałyście, więc muszę kilka rzeczy wyjaśnić:

1. Wątek jest wyłącznie o pieniądzach, nie dlatego, że jestem materialistką tylko dlatego, że chciałam abyście oceniły tylko tą jedną kwestię. Więc nie piszcie, że ja tylko o kasie kasie kasie. Specjalnie nie pisałam o niczym innym, o uczuciach, itp. Po co?

2. Nie obrażajcie mnie Dziewczyny, ja nie szukam żadnego sponsora!!! I nie chcę być niczyją utrzymanką!! Obecnie studiuję architekturę i myślę, że kiedyś całkiem dobrze powinnam zarabiać Tutaj chodzi o to, że ja jestem na I roku tych studiów (wiek jak w nicku, ale poprawiałam maturę), więc przede mną jeszcze 4 lata, jeśli chodzi o pracę to w grę wchodzi tylko wakacyjna lub weekendowa. I on doskonale o tym wie. Więc jeśli mówi o ślubie to chyba powinien o tym pomyśleć. JA gdybym była facetem to albo bym utrzymywała studiującą żonę dopóki tych studiów nie skończy i nie znajdzie pracy w zawodzie, ALBO bym poczekała aż te studia skończy i znajdzie pracę i wtedy byśmy się pobrali skoro on nie chce mnie utrzymywać podczas studiów!

3. Jeśli wogóle mowa o ślubie, to proszę nie piszcie, że za wcześnie na takie gadki. Od 2 sierpnia spędzamy ze sobą 6 dni w tygodniu, codziennie jesteśmy razem od ok. 17 do 24!!!! A w weekendy bywa, że całe dnie od ok. 10 rano do 24 lub później. Więc te ostatnie 4 miesiące mi się wydają jak conajmniej rok, nigdy jeszcze z nikim tyle czasu nie spędzałam. A jeśli chodzi o ślub- no cóż ja nie widzę sensu tkwienia w związku jeśli nie jestem w stanie sobie wyobrazić jakiegoś poważniejszego kroku z tą osobą- jaki jest w tym sens?

4. Z tym płaceniem- powiedzmy, że w ciągu tych ostatnich 4 miesięcy wychodziliśmy gdzieś ok. 15 razy. I on płacił całość 4 razy, 3 razy płacił większą część a ja mniejszą, i pozostałe 8 płaciłam JA CAŁOSC. Czy teraz rozumiecie czemu się trochę burzę??? Mnie na to po prostu nie stać, jego tak, ma stały dochód co miesiąc. Dla mnie ten tysiąc złotych lub trochę ponad na takie drinki itp to dużo, dla niego to jest nic. ACHA i jeszcze jedna sprawa- ja od początku, nawet jak on płacił ZAWSZE PYTAŁAM czy się nie dorzucić i mówiłam, że mogę zapłacić za siebie! Więc nie piszcie, że ja oczekuję żeby to ON zawsze płacił bo wcale tak nie jest!!! Tylko po prostu na razie to ja więcej pieniędzy włożyłam w ten związek niż on! I to nie o to chodzi, że ja tak liczę wszystko, tylko chodzi o to, że gdyby on był w takiej sytuacji jak ja to ok, ale on nie jest- on zarabia!

5. Materialistą tutaj jest on. Często mówi o naszej ewentualnej przyszłości- ja pani architekt, on prawnik, piękne samochody, apartament, ładny dom, wakacje w egzotycznych miejscach, same luksusy, itd. Moi rodzice też nie są biedni i on niestety o tym wie, jak opowiadałam o tej sytuacji moim przyjaciółkom to twierdzą, że leci między innymi na ich pieniądze. Bo już potrafił obliczać ile pieniędzy byśmy mieli z wynajmu wszystkich naszych wspólnych mieszkań. Eh.

Gdybym ja wciąż pracowała to naprawdę nie miałabym nic przeciwko stawianiu mu drinków itp. Ale niestety moje oszczędności z wakacji się lada moment skończą i co wtedy? Powiem Mamusiu daj mi trochę pieniędzy bo nie mam na randkę? Nie cierpię wyciągać łapy do rodziców! I nie, nie oczekuje, żeby on zawsze płacił, ale na razie widzicie chyba, że to JA więcej w to wkładam. Co jest śmieszne chyba zważywszy na to ile ja mam lat i że studiuję, a on nie.

Aha i nie, facet nie ma żadnych kredytów itd. do spłacania jak ktoś pisał wyżej. Dlatego ta sytuacja jest dla mnie dziwna.



Dodam, jeszcze, ze tak- zdarza mi sie placic za calosc nawet gdy to ON mnie zaprasza, stad to moje wielkie zdziwienie.

Tu nie chodzi o to, ze ja nie chce sie dokladac wcale, tylko czuje sie teraz wykorzystywana. Zwlaszcza, ze zdarzylo mu sie w zlosci powiedziec mi (kiedys gdy probowalam z nim zerwac), ze co on teraz zrobi, znowu bedzie musial stawiac jakiejs lali drinki i marnowac pieniadze nie wiedzac co z tego wyjdzie. Autentycznie powiedzial cos takiego. I ja wtedy pomyslalam, ze tylko to sie dla niego liczy- kasa. Mnie juz zdobyl, wiec sie nie stara, wrecz przeciwnie, to JA teraz funduje nasze randki. I to mnie denerwuje. Od pewnego czasu po prostu spedzamy czas w domu i teraz mi sie z kolei wydaje, ze zwiazek zaczyna sie obracac tylko wokol seksu. Bo przyjezdzam, chwile porozmawiamy, cos obejrzymy, posmiejemy sie, pozniej seks i mnie odwozi do domu. A jesli jakies wyjscie to musze sie liczyc z tym, ze to ja musze zaplacic.

Aha i nie moge nic powiedziec, zeby wlasnie nie pomyslal, ze "lece na jego kase" bo mysle, ze tak by to zinterpretowal. Pomyslalby, ze skoro przeszkadza mi wydawanie pieniedzy na niego to znaczy, ze szukam "sponsora" tak jak blednie pisalyscie na poczatku- mam nadzieje, ze juz wyjasnilam te kwestie. Ja nie szukam zadnego sponsora, tylko czuje sie teraz wykorzystywana. Mi pieniadze niedlugo sie skoncza i co zrobie? Albo bede musiala isc do pracy albo prosic rodzicow. Beznadziejnie.

I jeszcze kolejne sprostowanie co do tych rozmow o slubie, bo widze, ze tez nie rozumiecie... Dziewczyny, temat ewentualnego slubu i naszej wspolnej przyszlosci zostal poruszony przez niego, ja ogolnie jestem taka, ze nie poruszam sama takich tematow. Po prostu on juz jest dojrzaly i wiadomo, to jest dla niego wlasciwa pora na szukanie zony, a skoro jest wciaz ze mna, to jesli snuje jakies plany to dotycza mnie rowniez. Ja z kolei nie wyobrazam sobie tkwic w zwiazku tylko z przyzwyczajenia- jesli nie wyobrazam sobie przyszlosci z ta druga osoba, to koncze zwiazek i dziekuje, czekam na nastepnego- po co marnowac czas z niewlasciwym mezczyzna? Z nim na razie jest za wczesnie na takie rozmowy, ale wtedy to bylo czysto hipotetycznie- powiedzial po prostu, ze jesli bysmy sie zdecydowali pobrac w trakcie moich studiow to on nie chce mnie utrzymywac, oczekuje wsparcia finansowego ze strony moich rodzicow. Ja rozumiem, ze nie chce utrzymanki, ale w takim razie czemu mialby sie zenic ze studentka ktora nie pracuje? Czy to naprawde takie zle Waszym zdaniem, ze oczekuje od dojrzalego mezczyzny, ktory chce mnie pojac za zone w trakcie moich studiow, zeby to on wzial za mnie odpowiedzialnosc dopoki nie zaczne pracowac? To chyba nic nadzwyczajnego? Powtarzam, z jego pensji spokojnie by wystarczylo na jedzenie dla mnie. O pieniadze na ubrania czy kosmetyki bym go nie prosila, mysle, ze znalazlabym prace jakas weekendowa czy w wakacje bym na takie rzeczy zarabiala. Ja sama, glupio sie czuje jak bedac dorosla prosze o cokolwiek rodzicow, wiec bezczelne mi sie wydaje, zeby ktos dobrze zarabiajacy chcial wogole prosic moich rodzicow o wklad conajmniej 2tys zl/mies.

Uwazam po prostu, ze skoro on chce kogos kto dobrze zarabia to powinien szukac kobiety JUZ pracujacej. A nie- zwiazal sie z biedna studentka i liczy na pieniadze jej rodzicow. On momentami zachowuje sie tak, jakbym ja tez miala regularny miesieczny dochod wynoszacy conajmniej 2 tys. A tak niestety nie jest.

W naszym zwiazku jest wogole teraz niewesolo, ale to z innych zupelnie przyczyn. Ja po prostu chcialam zapytac Was o zdanie w tej jednej kwestii.


Edytowane przez irka89
Czas edycji: 2011-12-05 o 14:15
irka89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując