Dot.: perfumy a etyka
Wojciech Eichelberger pisał kiedyś że dzielenie zwierząt na te do kochania (pieski i kotki) i te do zabijania i zjadania to pierwsza dychotomia, którą opanowują dzieci ucząc się, że są ludzie do kochania i ludzie do wykorzystywania, oszukiwania, zabijania.
Testowanie nowych produktów kosmetycznych i leków odbywa się nie tylko na zwierzętach. Drugi etap to testy na ludziach. Wiecie jak werbuje się ochotników do takich testów?
Są to ludzie z biednych krajów, z Pakistanu, Indii, Etiopii, Filipin, tacy, których albo zupełnie nie stać na leczenie odnośnej choroby przy pomocy już dopuszczonych do obrotu leków albo ludzie zdrowi, zgadzający się stosować dany preparat w zamian za żywność lub pieniądze. Oczywiście przed otrzymaniem pierwszej dawki produktu muszą podpisać sążniste, opracowane przez najlepszych prawników oświadczenie głoszące, że przyjmują do wiadomości, że preparat jest nowy, może powodować nieznane skutki uboczne i że producent nie odpowiada za szkody dla zdrowia i życia wywołane przez przyjmowanie środka, jego interakcje z innymi lekami et cetera, et cetera.
Idę o zakład, że wielu ludzi -królików doświadczalnych nie rozumie tego, co podpisują. Inni zaś rozumieją lecz są tak zdesperowani, doprowadzeni do takich granic przez nędzę i pracę ponad siły albo przez brak pracy, że zgodzą się na wszystko.
Uważacie, że to w porządku?
Ja nie- a jednak stosuję leki o których wiem, że przeszły taką procedurę. Stosuję- bo bez nich umarłabym. Nie od razu rzecz jasna- ale w jakiejś perspektywie czasowej na pewno.
A mięso wcale nie jest pyszne. To kwestia przyzwyczajenia kubeczków smakowych i nastawienia ludzi mięsożernych.
__________________
Jedynie skóra rozlicza zapach...
|