[malgosia___]

Czesc wszystkim... na wstepie chce zaznaczyc ze jestem stala bywalczynia forum, ale ze wzgledu na osobisty charakter pytania wole zalozyc osobne konto.

Problem mam z moim facetem... jesli chce Wam sie przeczytac i mi pomoc bede wdzieczna, ja mam taki metlik w glowie ze juz sama nie wiem co myslec i robic.

Jestem z tym facetem od 3 lat, mam 4 letnia corke - jak sie latwo domyslec-on nie jest ojcem mojego dziecka, ale kocha je jak swoje, moja corka tez go kocha, mimo ze swojego ojca zna.

Problem tkwi w tym, ze ten moj facet nie chce/nie potrafi ze mna zamieszkac. Kilka razy proponowalam mu zeby sie do mnie juz wprowadzil,zawsze sie wykreca. On twierdzi ze nie moze bo opiekuje sie chorym ojcem, jak dla mnie ten ojciec wcale nie jest taki chory i wcale nie potrzebuje opieki 24h/dobe skoro potrafi go zostawic na noc i ta noc spedzic u mnie. No bo wlasnie - on chetnie caly tydzien u mnie nocuje, ale zawsze rano idzie do taty robic mu obiad, albo zaraz po pracy leci do niego robic obiad. Dodam ze ma jeszcze 3 rodzenstwa, ktorzy tez chetnie pomagaja przy ojcu ale... oni nie uwazaja ze tata potrzebuje az tyle opieki.

Glupio sie czuje, bo on troche mnie chyba wykorzystuje... spedza noc, milo czas... ale obowiazki ma tylko w domu taty. Ostatnio bylam bardzo chora, ledwo funkcjonowalam, a on nawet nie pomyslal zeby mi pomoc, polecial do taty oczywiscie, a ja zostalam sama z corcia, musialam obiad ugotowac i dzieckiem sie zajac, co z zapaleniem zatok jest naprawde ciezkie do wykonania.

Moi rodzice z reguly sie nie wtracaja w moje zycie, ale sami zauwazyli ze tak sie zyc nie da... ze to nie ma przyszlosci, ze on chyba woli ojca od nas. Dodam ze moj facet ma 36 lat, ja 27.

I co najgorsze... tak bardzo sie na nim zawiodlam, ze mi juz coraz mniej na nim zalezy

Dziewczyny... co Wy o tym mysliscie?