Jakiś czas temu rozstałam się z chłopakiem. Byliśmy razem ponad 2 lata. Ja byłam dla Niego okropną zołzą, nie doceniałam jaki skarb mam, choć wszyscy mi to mówili.. K. ma dobre serce, ma swoje zasady, których się trzyma, więc nawet teraz po rozstaniu nie szuka sobie zastępstwa po mnie. Wiem to na pewno. Przygód nie szuka również.
Kiedy byliśmy razem nie szanowałam go, jego uczuć, potrzeb, tego co mówi.. Zawsze byłam najważniejsza w tym związku. Byłam zazdrosna chorobliwie. Nie pozwalałam mu na wychodzenie z kolegami na piwo nawet.. Ale mniejsza o to...
Zrozumiałam swoje błędy, ciągle pracuję nad sobą.. Wiele musiałam się napracować, żeby on zaczął się zastanawiać nad powrotem do mnie. Musiałam się zmienić.
Dopiero jak on zaczął dostrzegać we mnie zmiany, to zaczął myśleć nad powrotem do mnie.
Rozstaliśmy się 4 miesiące temu. Od tamtej pory mamy ze sobą kontakt, spotykamy się czasami. Seksu nie uprawiamy.
On mówi, że się pogubił w swoich uczuciach. Wie, że coś do mnie czuje, ale nie umie tego teraz określić. Boi się powrotu starych problemów (czyli powrotu mojego złego charakteru). Innym mówi, ze mu mnie brakuje i chce, żebyśmy byli razem.
Mnie się przyznał, że nie odczuł tego, ze się rozstaliśmy, bo cały czas mamy ze sobą kontakt.
Dlatego postanowiłam dać mu szansę zobaczenia jak będzie mu beze mnie. Kilka dni temu zerwałam z Nim kontakt, poprosiłam by się nie odzywał. Wiem, że on się hamuje, żeby do mnie nie napisać.
Myślicie, że jak odczekam miesiąc, dwa, to on zatęskni czy już jest za późno, zeby wywołać w Nim tęsknotę? Jakiś czas temu jak się nie widzieliśmy tydzień to pisał, że tęskni.. Wiem, że on ma dobre intencje. Nie boję się, że znajdzie sobie inną..
----------------
Czy są tu Wizażanki, które były w podobnej sytuacji? Czy takie zerwanie kontaktu coś dało?
