Kurcze, tak zupełnie przypadkiem tu zajrzałam... smutno mi
Po 1 - nie ma prawa Cię szarpać. Nigdy. Niezależnie czy ma powód czy nie.
Po 2 - chyba lepiej przesunąć ślub kościelny... na pewno będzie to trudne, ale nie wiem czy bym w atmosferze kłótni potrafiła stać przed ołatarzem i wyznawać miłość...
Po 3 - finanse. Macie wspólne konto czy dwa osobne? Kto odpowiada za płacenie rachunków, za sprawdzanie stanu konta? Kto płaci za przyjemności?
Ja lubie mieć pieniądze, bardziej mnie cieszy jak mi coś zostanie niż np. coś nowego. Na coś nowego sobie wole uzbierać i wtedy kupić.
TŻ lubi mieć coś nowego, mając nawet zero na koncie. Są na ten temat dyskusje co miesiąc.
Mieszkamy razem już długo, więc ten temat od początku był drażliwy. Zrobiliśmy tak: założyliśmy wspólne konto, na który umawiamy się, że przelewamy w dniu wypłaty równą kwotę - z tego płacimy rachunki, kupujemy paliwo, naprawy, remonty, jedzenie, środki czystości i wydajemy na wspólne przyjemności (czyli np. jak razem idziemy do kina). Ciuchy każdy kupuje z własnej kasy, jak TŻet idzie na impreze z kolegami, płaci z własnej, jak ja wychodzę sama płacę z własnej, słodycze i "pierdółki" każde z własnej kasy.
Jeśli braknie nam wspólnej kasy - dokładamy się z "osobistej" ale po równo! A jak TŻet zdąży wydać swoje :/, to oddaje w nastepnym miesiącu i jego boli że ma mało.
Uważam, że w sytuacji gdzie jedna osoba nie potrafi gospodarować pieniędzmi, to jest bardzo dobre rozwiązanie.
Myślę, że osoby które na codzień nie zajmują się opłatami, zakupami, nie WIDZĄ na własne oczy, że po zapłaceniu rachunków zostaje prawie nic... nie mają świadomości ile kosztuje życie...
Może Twojego partnera należy tym obarczyć?