|
Dot.: traumy zapachowe, czyli perfumy, które Was prześladują ;)
Nigdy nie przepadałam za Jungle Elephant Kenzo, ale ostatnio tez zapach stał się dla mnie traumą przez duże T.
Moja awersja zaczęła się, gdy odbierając na poczcie przesyłki stałam w kolejce za kobietą przyobleczoną w Słonia. Nieprzyjemny, duszny, klaustrofobiczny wypełnił każdy, nawet najmniejszy zakamarek ciasnego pomieszczenia i mnie- szczerą nienawiścią.
Koszmar nie skończył się po wyjściu z budynku- ostry, ciężki Słoń świdrował mi w nozdrzach przez pozostałą część dnia (mimo, że nie miałam z nim już styczności), doprowadzając do mdłości, rozpaczy i szaleństwa. Wszystko przypominało mi Jungle, wszędzie je czułam, nawet podczas testowania nowoprzybyłych próbek- w Musc Ravageur i w Sandalo Etro (zwłasza w tych, do dzisiaj boję się spróbować jeszcze raz). Zmyłam z siebie wszystkie perfumy i do końca dnia pozostałam bezzapachowa, ale i to nie pomogło- wrażenie, że Słoń czai się tuż obok pozostało.
Zastanawiam się, co tak drażni mnie w Słoniu (bo nuty ma, teoretycznie, przyjemne), być może to połączenie paczuli z kminkiem...
__________________
|