Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Długotrwały związek.On kocha,ja chce odejść...
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2006-12-06, 18:30   #1
Yrmina
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 8

Długotrwały związek.On kocha,ja chce odejść...


Witam Was +- 30-tki.
Jak wiele z nas przychodze tu ze swoim problemem, z wątpliwościami, z prośba o radę, opinię... Z wiadomych powodów ukrywam sie pod innym nickiem. Szukam wyjścia z sytuacji, która mnie gnębi od dłuższego czasu i może opinii postronnych osób jakoś mi pomoga.
Jestem w stałym związku prawie 6 lat, nie jesteśmy małżeństwiem - ale mieszkamy razem prawie od początku, nasz przyszły ślub to już oczywista sprawa dla wszystkich - rodziców, przyjaciół, znajomych.

ON.... wspaniały człowiek, o dobrym sercu, uczciwy, rozsądny, kochający, spokojny, pracowity, czuły, opiekuńczy - naprawdę moge o nim mówić w samych superlatywach. Oczywiście ma swoje jakieś tam wady ( ale o wiele mniej niż ja), ale takie które nie sa przyczyna większych kłopotów. Ludzie z którymi się zapoznaja odbierają od NIEGO dużo ciepła i pozytywnej energii i od razu mówią że to jest dobry człowiek. Przez 6 lat dzielnie znosi moje humorki, mój nerwowy, wybuchowy charakter i wiem że barzo mnie kocha. Zawsze tuli, całuję, głaszcze, uspokaja. Wiem że taki mężczyzna to marzenie wielu kobiet.

JA...Baaardzo wrażliwa, nie znosząca stagnacji, "kapci i TV", szukająca przygód, "gwiazda wieczoru", pragnąca miłości - w sensie nie tylko brania, ale i dawania.

Dobrze NAM razem, znamy sie "na wylot", uzupełniamy się, wspieramy, niejedno razem przeżyliśmy. Niczego nam nie brakuje, mamy mieszkanie, ja pracę, on własną firmę, wszystko jest w miare poukładane. A ja czuję się nieszczęśliwa...Pusta, zamknięta w klatce. Mam w sobie wiele miłości, namiętności, czułości - ale nie mogę Go tym obdarzać, bo wydaje mi się że kocham GO jak brata... Nie pociąga mnie jak mężczyzna, nie ma między nami ognia kiedy sie kochamy, nie potrzebuje tego prawie.

Od dawna się zastanawiałam czy nie powinniśmy się rozstać. Ale z drugiej strony przecież związek nie opiera się na miłosnych uniesianiach i ogniu namiętności i pożądania. Ważne jest zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, ciepło którym siebie obdarzamy. Bliskie soby z którymi się dzieliłam, mówiły, dziewczyno, czego ty szukasz. Wyjdz za Niego , to wspaniały człowiek, stwórz niornalna rodzinę, miejcie dzieci i żyjcie długo i szczęsliwie.

No i tak to się ciągnie. Nie wspomnę już o tym że przed odejściem skutecznie powstrzymywał mnie strach - jak ja sobie poradzę bez Niego - (przeciez my ZAWSZE razem) i SAMA ( zaznaczam że rodzine mam bardzo daleko i moge polegac ewentualnie na 2 przyjaciółkach).

No i teraz banalna historia. Poznałam kogoś, chciałam spróbować jak to będzie inaczej, zaangażowałam się... zdradziłam (( I teraz wiadomo o co chodzi, możecie się domyśleć. Mam 2 razy więcej rozterek... Co, kogo wybrać - sprawdzony, stały, spokojny związek. Nowy , inny, pociągający, fascynujący układ. Ten drugi jest zakochany po uszy i gotowy po mnie przyjechac nawet o 2 w nocy i zabrać mnie do siebie na stałe. Czy samotność.... Strasznie mi ciężko, przykro i smutno....

Proszę Was tylko nie oceniajcie mnie... doskonale sobie zdaję sprawę ze swojego zachowania i nie potrzebuję opinii, tylko rady, świeżego spojrzenia....
Yrmina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując