Dot.: Ploty od soboty do soboty - no gdzieś chyba musimy gadać, nie???
A propo świntuszenia.
Wyjechał mąż w delegację a żona przyjmuje kochanka.
Mąż jak, to zwykle mężowie, wrócił nie w porę.
Wystraszona żona wypchnęła swojego gościa na balkon i biegnie witać mężusia.
- Witaj kochanie, ale mi miłą niespodziankę zrobiłeś. Zaraz ci kolację podam.
I pobiegła do kuchni.
Mąż usiadł przy stole w pokoju i czeka. Nagle słyszy pukanie w okno, otwiera balkon a tam golusieńki facet stoi.
- Panie kochany ratuj mnie w biedzie. Byłem u sąsiadki u góry a tu chłop nagle wrócił i musiałem się po gzymsie spuścić do pana.
Mąż zadowolony, że będzie miał co kolegom opowiadać dał facetowi jakieś ubrania i go z domu wypuścił.
Usiadł sobie i myśli, myśli, myśli...
Na to wchodzi żona z kolacją, stawia jedzenie na stół i patrzy się zdziwiona na męża, że ten nic nie je tylko siedzi zamyślony.
- Kochanie dlaczego ty nie jesz?
Na to mąż:
- Maryśka albo ty się puszczasz albo jeszcze jedno piętro dobudowali jak mnie nie było.
|