Nie wiem o co chodzi moim włosom i bardzo mi się nie podoba to co się teraz z nimi dzieję.
Ostatnio umyłam włosy szamponem proteinowym i nałożyłam kallosa mlecznego, wcześniej metoda miskowa olejowania - włosy były w stanie niezłym, głównie podobało mi się, że długo utrzymywały świeżość, umyłam po 3 dniach, ale spokojnie mogłabym pewnie nie myć z 4 (a przeważnie myję codziennie! ! ). Wizualnie nie było zmian, wyglądały tak samo jak przy zwyczajnej, takiej bezproteinowej pielęgnacji.
Przeważnie myję włosy joanną wygładzającą (taki tam, z sls), kładę odżywkę isanę, wcześniej jakiś olej.
Od kilku dni mam sok z aloesu, którego używam jako psikadło. Moje włosy stały się jakieś potwornie
suche, szorstkie, jakbym.. nie wiem, je rozjaśniła z tysiąc razy, zdają się takie zniszczone. ;-(
Czy to sok z aloesu w tej minimalnej ilości mógł tak na mnie podziałać? Czy zmieniła mi się porowatość?
