Jak to przetrwac?
Szukam u Was pomocy, bo właściwie nie mam się do kogo zwrócić.
Piszecie najczęściej o tym, ile przytyłyście, jaki i na co miałyście apetyt, już powiedzmy w takiej dość zaawansowanej ciąży.
Brakuje mi Waszych spostrzeżeń co do pierwszych miesięcy ciąży. Jestem dopiero w piątym tygodniu. "Fasolka" trochę nas zaskoczyła swoim pojawieniem się, nie do końca ja sama byłam na to gotowa. Teraz zmieniam nastawienie, ale to bardzo trudne, zwłaszcza, że fatalnie przechodzę te pierwsze tygodnie.
Nastrój okropny, nic mi się nie chce, pewnie jestem gderliwa i upierdliwa (jak On ze mną wytrzymuje?!).
Powiedzcie, co zrobić, kiedy nie można parzeć na jedzenie, kiedy w ogóle nie chce się jeść, kiedy myśl np. "co na obiad?" wywołuje obrzydzenie. Własciwie nie mam na nic apetytu. Jem niewiele i to mnie martwi. Nie wymiotuję, ale całe dnie mnie mdli, potwornie. Dlatego nie mogę myśleć o zjedzeniu czegoś. Wszelkie zapachy mnie drażnią. Problemem jest nawet porządne umycie zębów, ósemek na przykład. Wszystko się cofa (przepraszam :| ).
Przestało mi smakować wszystko to, co smakowało mi do tej pory. Troszkę schudłam.
Popijam kefir, zjem jakąś kanapkę, jabłko, z obiadu na talerzu zostają 2/3.
Jak sobie poradzić z tym okropnym uczuciem, takiego "zamulenia", nie wiem, jak to określić. Pomóżcie.
|