Witam wizażanki, chciałabym się Was poradzić bo nie wiem już sama czy moje czepianie się i złośliwość sięgnęły zenitu czy coś jest nie tak. Chodzi o ślub mojego brata

. Ma narzeczoną, której nie trawię, przez co mogę być negatywnie nastawiona do całego pomysłu ze ślubem, ale to co oni wyczyniają chyba naprawdę jest mocno przesadzone. Ale od początku... Postanowili pobrać się i wyznaczyli termin na czerwiec. Potem powiedzieli, że ze względu na chorobę ojca panny młodej przekładają termin na koniec kwietnia. Zarezerwowali salę, powiedzieli, że będzie skromnie, najbliższa rodzina na około 30 osób. Nic nie ustalali z rodzicami, po prostu o wszystkim tylko informują. Moi rodzice próbowali rozmawiać z bratem, czy to wesele jest konieczne, bo mają teraz poważne problemy finansowe, tata nie pracuje i zwyczajnie nie stać ich na dołożenie się do wesela. Mój brat odpowiedział, że on by chciał cywilny bez wesela, żeby było skromnie, ale jej rodzina chce kościelnego! Tak więc pobierają się dla rodziny.... Cyrk będzie już w kościele, bo on bierze ślub jako ateista, już widzę te spojrzenia na moich rodziców, że wychowali ateistę

. My jako rodzina nic nie wiemy jak idą przygotowania do ślubu, o wszystko mojego brata trzeba się wypytywać jak na przesłuchaniu. Do ślubu zostało nieco ponad 2 miesiące, a oni jeszcze nie mają zaproszeń!

Ostatnio niejako z przymusu zaprosili słownie babcię, to usłyszałam, że sami jeszcze nie wiedzą na ile osób będzie wesele, może na 80, może na 100, bo ONA ma dużą rodzinę.... Ona stwierdziła, że wystarczy ludzi zaprosić miesiąc wcześniej.... Co jest dla mnie po prostu nie grzeczne, tym bardziej, że ich termin zbiega się z weekendem majowym i ludzie mogą planować jakieś wyjazdy. Próbowałam przedstawić bratu realne koszty takiego wesela, mówiłam o co musi zadbać (np. o nocleg gości- o czym w ogóle nie pomyśleli!). On stwierdził, że wyliczyli sobie wszystko i zamkną się uwaga w 8-10tys!

Teraz wyszła jeszcze niezręczna sytuacja z najbliższą pod względem pokrewieństwa nam kuzynką, która bierze ślub we wrześniu i już nas zaprosiła, wypytywała się czy brat ma dziewczynę, bo nie wie z kim go zaprosić. Odpowiedziałam, jej zgodnie z prawdą, że ma narzeczoną, która na jej ślubie będzie już żoną. Zapytałam się go czy ma zamiar zaprosić kuzynkę i jej rodzinę na ślub, powiedział że nawet o tym nie myślał, a to brat taty! Mamy z nimi ograniczony kontakt, bo stryj, jego żona i wspomniana już kuzynka są głuchoniemi, ale to nie zmienia faktu, że są naszą rodziną i chcą utrzymywać z nami kontakty. Oczywiście rodzeństwo od strony ojca panny młodej jest zaproszone.
Powiedzcie mi dziewczyny, czy ja się czepiam, czy oni po prostu są niepoważni i cała ta szopka ślubna będzie jednym wielkim niewypałem? Rozpisałam się, ale muszę się gdzieś wygadać, bo nerwy mnie biorą jak o tym wszystkim pomyślę.
