2006-12-18, 00:29
|
#48
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Ldn
Wiadomości: 4 276
|
Cytat:
Napisane przez layla_lbn
Ja zdecydowanie wolę homeing, ewentualnie pubing
Nie lubię klubów, nie lubię tej atmosfery, czuję się niepewnie w dużej grupie nieznanych mi osób (nie lubię tłumu, muszę mieć dużo przestrzeni wokół siebie), w ogóle czuję się trochę klaustrofobicznie w klubach, czy też na tak zwanych "dyskotekach", za dużo ludzi, za głośna muzyka, za mało powietrza, eh, to nie dla mnie  .
|
Mam tak samo. Jeśli wychodzę to do barów/pubów, nie do dyskotek. Zresztą ostatni raz byłam w dyskotece jakieś 3 lata temu i był to wybryk z tych sporadycznych . Nie lubię po prostu dyskotek, czym czasem wywołuję zdumienie innych, na dodatek niektórzy uważają, że to jest jednoznaczne z tym, że nie lubię/umiem tańczyć, a ja lubię, ale na domówkach etc.
Cytat:
Napisane przez lain
a ja lubie i clubbing i homeing, jednak czesciej spedzam czas na clubbingu. moze dlatego, ze jeszcze stosunkowo niewielu znajomych ma swoje mieszkania, wiec impreza w domu jest tylko jak komus uda sie zafundowac rodzicom wypad do babci. nie wiem czy to sie zalicza do homeingu, ale czesto tez spedzam wieczory na imprezach... w akademikach 
a clubbing jest fajny, bo nikt nie musi po nim sprzatac, jest pewne urozmaicenie jak sie juz ruszy tylek i zmieni miejsce nio i ogolnie jakos lubie spedzac wieczory/noce na miescie. ma to oczywiscie troche minusow: sporo wieksze koszty, nierzadko trzeba sie nachodzic zeby znalezc fajne miejsce, gdzie jeszcze mozna wetknac noge nio i ten smrod papierochow na ubraniu. ale jakos minusy nie przeslaniaja mi plusow 
|
Smród smrodem, ale ja od dymu mam całe przekrwione oczy Tak więc, nawet puby muszę wybierać nie zadymione
Edytowane przez cheer
Czas edycji: 2006-12-18 o 18:34
|
|
|