2012-03-09, 10:08
|
#689
|
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 814
|
Dot.: Brzuszki mocno podskakują, maluszki już na świat się szykują. Mamusie V-VI 2012
[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;32814083]Wbrew pozorom - dziękuję Wszystkim za sprowadzanie mnie na ziemię. Ja czuję ogromną odpowiedzialność i presję w związku z tym małym człowiekiem, którego noszę i boję się już dosłownie wszystkiego, że mu zaszkodzę. Nigdy przenigdy taka nie byłam, nie chodziłam do lekarza, nie czytałam for medycznych, nic. Tylko teraz mi się to obudziło i masz rację, boję się, że z dzieckiem też będę panikować.
Tym bardziej, że w moim mężu nie mam za bardzo zrozumienia (ale same go możecie zrozumieć), bo uważa mnie za histeryczkę, a moja mama... histeryzuje bardziej niż ja czasami
W każdym razie ja się nie obrażę nawet jak kiedyś napiszecie, że jestem nienormalna, bo taka jest prawda i czasami potrzebuję zimnego kubła wody na głowę [/QUOTE]
To raczej normalne, że tak bardzo zależy Ci na zdrowiu i bezpieczeństwie synka - normalne i dobre 
Ja też po zajściu w ciążę zauważyłam u siebie sporo zmian - do tej pory prowadziłam bardzo aktywny tryb życia, uprawiając kontuzjogenny sport i nie zliczę, ile mam blizn na ciele, z których większość zanim się zabliźniła to były rany cięte/szarpane, przepraszam, do mięsa i zawsze nijak się tym nie przejmowałam, jedna "gleba" więcej i kolejna blizna do kompletu, tak bywa. Teraz jestem pewna, że kiedy już dziecko bezpiecznie opuści mój organizm znowu będę tym samym wariatem. Ale dopóki mam w brzuchu Człowieczka, też bardzo się o niego martwię i inaczej postrzegam otoczenie pod kątem możliwości uszkodzenia ciała.
Więc ja Cię naprawdę rozumiem 
Ale wiem też, że nie można dać się zwariować i pozwolić własnym obawom, często nieco na wyrost hodowanym, wejść sobie na głowę i dopuścić do stresu. To nie przysłuży się ani nam, ani tej małej kruszynce.
Ale już tak blisko do rozwiązania, że jakoś się nam uda nie sfiksować przez te 3 miesiące - co nie, Perse?
|
|
|