Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wiosenne mamy witają się z pociechami. Rozpakowywanie marcówek i kwietniówek 2012
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-03-13, 16:38   #4793
desia888
Wtajemniczenie
 
Avatar desia888
 
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: Poznan
Wiadomości: 2 649
Dot.: Wiosenne mamy witają się z pociechami. Rozpakowywanie marcówek i kwietniówek 20

Cytat:
Napisane przez Roksape Pokaż wiadomość
Witam dziewczyny!

Na początku wszystkim rozpakowanym mamusiom serdecznie gratuluję I bardzo dziękuję za gratulacje dla nas

Desia Jestem wdzięczna za przekazywanie informacji

Chyba jednak istnieje coś takiego jak opatrzność Boska bo gdybym nie poszła wtedy do szpitala kto wie czym to by się dla nas skończyło
Poszłam ze złymi wynikami moczu przyjęli mnie na trakt porodowy tam są sale dla kobiet które rodzą i dla tych po 36 tyg żeby mieć lepszy wgląd w zdrowie matki i dziecka.
Podłączyli mnie zaraz pod KTG robione pierwszy raz w tej ciąży i wszystko było dobrze. Przyszła pora południowa i jak co dzień o tej porze ponowne KTG i zaczęły się dziać cuda bo co i rusz KTG świeciło na czerwono i pikało. Myślałam, że to taki sprzęt, że tak się dzieje ale nie. Zaczęły koło mnie chodzić położne i lekarz zaraz po tym przyszedł kazał mi się przenieść na salę gdzie zazwyczaj są kobiety przed porodem i kazał nie jeść kolacji. Jak tam poszłam to się poprawiło tylko od czasu do czasu coś pisnęło. Lekarz myślał, że może mała stopą na pępowinę ucisnęła. Później było USG jeszcze takiego dokładnego w życiu nie miałam. Sprawdzali moje ciśnienie - było ok. Przepływy w pępowinie też dobre i nic nie wskazywało na to co było później. W nocy co godzinę badanie tętna ale było tylko dobre po lewej stronie chodź też piszczało ( chyba położnym nic się nie chciało z tym robić) rano kolejne KTG i wtedy już po żadnej stronie nie było dobrze, dwóch lekarzy do mnie przyszło zaczęło uciskać na brzuch żeby mała się przesunęła ale to na nic. Zaraz zawołali anestesjologa, założyli mi cewnik- zdążyłam tylko zadzwonić do męża z płaczem, że będę cięta i niech zabiera rzeczy małej, które były przyszykowane w osobnej torbie bo ja przecież rodzić nie miałam.
Piętro wyżej był blok operacyjny zgięli mnie jak kota i zrobili znieczulenie czułam się ścierpnięta i nic nie mogłam zrobić z nogami. Po tym czułam się lepiej raz gorzej bo ciśnienie mi spadało i zaczynało rwać na wymioty a zaraz po tym lepiej. Czułam tylko jak mi wyjmują małą z brzucha, po chwili jej krzyk i zabrali ją nie pokazując mi na położnictwo. Dopiero po 10 min przynieśli i pokazali. Później czyszczenie, które czułam aż pod mostkiem jak mnie dusiło i zaraz przed tym lekarz powiedział, że przyczyną było odklejające się łożysko jakiś skrzep i małej groziła śmierć. Zresztą mi też by się to dobrze nie skończyło.
Któraś tam pisała jak można poznać łożysko odklejające - Dziewczyny ja nie czułam NIC absolutnie nic mi nie dolegało, żadnych plamień, twardnień nico mała też się ruszała jak należy....
Dodam, że jak mnie przyjmowali i położna mnie badała to wyszło, że mam 4 cm rozwarcia a bóli żadnych i twardnień tym bardziej były w szoku i latały żebym powiedziała jak by miało się zacząć.

Te 12 godzin leżenia na płasko to masakra i pierwsze kroki z łóżka są okropnie bolesne. Niby miałam przeciwbólowe ale co to jak bolało. Z każdym dniem coraz lepiej było no i w czwartek już zdjęcie szwów.

Mała ładnie je jest grzeczna chodź trochę się różni od brata ma ciemniejszą cerę i włoski.
Mam taki nawał pokarmu, że mam na sobie stanik teściowej a w nim pieluchy tetrowe, które przeciekają co jakiś czas a odciągam pokarm, żeby mała miała jak chwytać sutka i żeby nie robiły się zastoje.
Opiekę miałam naprawdę tym razem super bardzo dużo mi pomogły i podpowiedziały położne.

Z małym to trochę inna sprawa jak mała zapłacze to on zaraz też płacze i ucieka. Trochę sie mnie boi ale jak mam czas to przytula się do mnie i całuję mnie a jak mała leży i się rozgląda to cały czas coś pepla a ona na niego patrzy i ten ją całuję. Także miłość poplątana z zazdrością, ale na wszystko potrzeba czasu. Zresztą ja wczoraj po powrocie to ryczałam w każdym kącie. Ten nawał doprowadza mnie do szaleństwa wszystkie ubrania mokre becik małej brudny bo zaraz cieknie jak puści cycka i tak wszystko mi się wczoraj skumulowało i ryczałam do męża jak bóbr a ten mnie przytulał i pocieszał. I dzisiaj już trochę mniej beksuje
No to chyba na tyle.

Coś mąż na kompa zrzucał zdjęcia jak znajdę to wam parę wyślę, muszę teraz porobić foty z domu

---------- Dopisano o 13:46 ---------- Poprzedni post napisano o 13:43 ----------

Powiem tylko, że jednak badanie tętna płodu podczas USG to nic bo jednak dużo mi wtedy dało to KTG...
Informacje przekazywalam z radoscia
Powiem jeszcze raz, ze naprawde opatrznosc nad Wami czuwala!
A ze w domku sie rozkleilas i poplakalsa to sie wcale nei dziwie, emocje w koncu z Ciebie opadly, tak mi sie wydaje.
Teraz to juz musi z kazdym dniem byc lepiej

---------- Dopisano o 17:38 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------

Cytat:
Napisane przez tikki85 Pokaż wiadomość
Hej Dziewczyny!
Ja już po kolejnym USG . Wszystko dobrze. Szyjka zamknięta (cud...pierwszy raz mi sprawdzili ). Andrea w ciągu 2 tyg. przybrała 600g . Waży więc 2,6kg. Jest wymiarowa więc nic nie mówił, że jest za mała czy coś. Mam takie słodkie zdjęcia prawie jak z USG 3D. Jak zeskanuję to wrzucę .
Za 2tyg. mam kolejne USG i chyba KTG z tego co zrozumiałam. Od 9.30-14.00 będę siedzieć w szpitalu. Masakra .

---------- Dopisano o 13:57 ---------- Poprzedni post napisano o 13:56 ----------

A co do mojej wagi to nie mam pojęcia, bo się mną kompletnie nie zainteresowali . Nawet mi ciśnienia nie mierzyli...no cóż .
To super wiesci
Andrea chyba teraz nadrobila w wyniku pobytu babci i jej slodyczy
Czekamy na zdjecia
__________________
Adas 23.08.2005


Viki 28.04.2012
desia888 jest offline Zgłoś do moderatora