Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Jermolandia
Wiadomości: 29 536
|
Dot.: "Eko" - mój styl życia :)
Witam wiosennie, byliście już na spacerku? Ja tak! w lesie, 2 godziny podziwiałam żaby wiecie, że już się obudziły, cudownie patrzeć na całe legiony wykopujące się z ziemi i skaczące w jednym kierunku, patrzcie ile żaba może dać radości człowiekowi.
fotki są z wypadu do lasu, który znajduję się blisko miejsca gdzie wynajmuję mieszkanie
Zaznaczyć chcę, że kolejne moje wpisy będą dotyczyły wymienionych punktów jednak nie chcę trzymać się jakiegokolwiek porządku czy planu, będę mixowała, żebyście za szybko się ode mnie niewymixowali . Chciałabym abyście mieli świadomość, że piszę tego minibloga nie tylko dla nagrody tylko jest to fajna zabawa mająca na celu zareklamowanie np. używania kosmetyków cruelty free, tudzież wybierania żywności, która chroni podstawowe prawa zwierząt - jeżeli namówię tym mini blogiem chociaż jedną osobę to będzie ogromny sukces (Chociaż siła mojej perswazji lepiej działa w realu niż w necie) . Wspomnieć też chcę, że aby nie być posądzona o jakieś „lizusostwo” w swoich perełkach kosmetykowych pomijam kosmetyki firmy Oriflame (będzie to zabieg celowy, jeżeli będzie coś wspomniane będzie to marginalne) – należy jednak wspomnieć, że firma ta nie testuje na zwierzętach, używa naturalnych składników co więcej wprowadziła linię kosmetyków dla których i ja to piszę i Wy to czytacie.
So let’s go!
Na początek – perełka numer 1 kosmetyków CRUELTY FREE
Są takie aspekty naszego ciała, które po zimie nie zachęcają do odkrywania, eksponowania i pokazywania. Z racji tego, że z powodu choroby dużo przytyłam a teraz dzięki zmianie żywienia i stylu życia straciłam te nadmierne kilogramy na ciele pojawił się znany większości kobiet pan C – zwany panem pomarańczowa skórka. Byłam zrozpaczona do tego stopnia, że używałam już praktycznie wszystkiego, kilogramy specyfików wcierałam w skórę, wklepywałam, wszczypywałam, po prostu znęcałam się sama nad sobą . Na ratunek przyszła polska firma, wspierająca rynek cruelty free – Ziaja (produkty zostały mi polecone na wizażowym wątku o bezpiecznych firmach nietestowanych na zwierzętach, który reklamowałam już wcześniej).
Jak już mówiłam używałam tony kosmetyków – jedne paliły ogniem piekielnym (zadek to normalnie jakby się na patelni położyło) drugie mroziły – znacie to?, efekty temperaturowe mocne te w walce z panem C – mizerne.
Seria ziaja rebuild (tzw. czarna seria - z powodu koloru opakowania) działa już po kilku dniach używania (w zależności jaki stopień zaawansowania i wtajemniczenia mamy).
Jestem dzisiaj po 2 tygodniu systematycznego stosowania i jestem zaskoczona!!! Mój stopień wtajemniczenia to co najmniej sekta wyznawców pana C – uda i pośladki (na reszcie ciała dzięki Bogu a raczej o dzięki tłuszczu, że żeś tam równo się rozłożył – spokój) pokryte zarówno pomarańczą jak i rozstępami. Efekty po 14dniowym teście – zdecydowanie mniejszy cellulit (nie jest to jeszcze efekt jak po photoshopie ale zdecydowanie lepiej), gdybym miała ocenić to statystycznie to przód ud cellulit usunięty o ok. 60%, tył gorzej bo pan C rozgościł się tam solidnie – o jakieś 20% mniejszy, co warte podkreślenia spłycone zostały rozstępy, na które rzadko działają kosmetyki. Odczucia – kosmetyk jest lekko orzeźwiający (zwłaszcza stosowany po peelingu) jednak nie można go nazwać mrożącym (jak w przypadku eveline – chociaż ich kosmetyki też mogę polecić, btw. Eveline to także firma NIE TESTUJĄCA NA ZWIERZĘTACH, w przypadku serum rozgrzewającego – możemy się lekko podgrzać a nawet bardzo, ja czułam się jak w kociołku u tubylców, zielony chłodzący mroził do tego stopnia, że wkładałam dresy, wełniane skarpety i chowałam się pod kołdrę jak można zgadnąć, nie pomagało ), zapach – ziołowy, delikatny. Minus – mała wydajność, pojemniczki są bardzo małe bo serum (stosuję rano) ma 150ml, masło (stosuję na noc) – 200ml. Przy regularnym stosowaniu i nie oszczędzaniu sobie specyfiku starcza mi na 2 tygodnie. Ale moim zdaniem warto zainwestować. Ja już kocham te kosmetyki. Wiem, że ceny są różne, ale podam orientacyjnie ja za serum i masło zapłaciłam w sumie 30 złotych. Ceny więc nie różnią się zbytnio od cen kosmetyków wspierających testowanie zwierząt, po co więc je finansować skoro kosmetyki naturalne działają o niebo lepiej?
Edytowane przez girlonthebridge
Czas edycji: 2012-03-17 o 14:03
|