|
Dot.: Nieprzyjemna sytuacja w sklepie.Nie można rozmawiać przez komórkę?!
"Na zachodzie" nie jako w tej magicznej, idealnej krainie, tylko na zachodzie jako w miejscu, w którym gospodarka rozwujała się normalnie od czasów powojennych, a nie od zaledwie 20 kilku lat - i to po 40 chorego systemu.
Z tego powodu i klienci są inni i sprzedawcy, problem jednak polega na tym, sieciówki, sklepy i standardy chcemy (i w większości powinniśmy) przyjmować z krajów, które wiedzą lepiej (z powodów wymienionych przeze mnie powyżej).
"Na zachodzie" klientów agresywnych, pod wpływem, przejawiających rasizm, antysemityzm usuwa się z obiektu, często za pomocą policji i często mogą zostać wyciągnięte konsekwencje prawne względem tychże osób.
Nikt nigdzie nie napisał, że można kogoś opluć czy bezkarnie zwyzywać, nikt nie napisał, że obsługa jest ZAWSZE miła i uśmiechnięta, jednak nikt nie patrzy krzywo na klientów, nikt nie odpowiada z fochem, zawsze spotykam się z pomocą - nienachalną, a już żeby ktoś mi zwrócił uwagę - nawet jeśli wchodzę z piciem czy jedzeniem do sklepu z ciuchami, się nie zdarzyło.
Nie uważam, że WSZYSTKO jest lepsze, ani tym bardziej idealne, ale pewne aspekty powinny być dla nas przykładem (tak, zarobki, przeceny, wyprzedaże i prawa konsumenta też).
Gdyby autorka wątku, rozmawiając przez telefon obgadywała kasjerkę, pozostałych klientów w kolejce, była wulgarna, przeklinała, rozumiem zwrócenie uwagi, zrozumiałabym wyprowadzenie jej ze sklepu.
Ale tutaj odnosze wrażenie, że pani kasjerka, jakże ważna, postanowiła zwrócić uwage "gówniarze" aby upuścić swoich nerwów i frustracji.
Gdyby to spotkało mnie - gdziekolwiek - napisałabym skargę.
Napiszę raz jeszcze - może i rozmawianie przez telefon nie jest kulturalne, ale nie rolą kasjerki czy sklepu uczyć klientów kultury!
|