Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Sama nie wiem...kolega
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-03-26, 10:02   #1
anaid_a
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 3

Sama nie wiem...kolega


Nigdy nie przypuszczałam, że nadejdzie moment, w którym napiszę: Mam już tutaj konto, ale wolałam pozostać anonimowa, więc założyłam nowe. A jednak właśnie to piszę.
Kolejny raz próbuję to napisać, w głowie mam pełno myśli, ale kiedy mam coś napisać brakuje odpowiednich słów, nie potrafię opisać tego wszystkiego w kilku zdaniach. Długo się zastanawiałam, czy w ogóle jest sens to wysyłać. Ostrzegam, będzie długo.

Jak w temacie chodzi o kolegę, a właściwie o to co do niego czuję.
Najlepiej zacznę od początku, wspomniany kolega, jest kolegą ze studiów, znajomymi jesteśmy od ponad roku, na początku był to po prostu jeden z kilku dobrych kolegów. Jednak ze dwa miesiące temu, nagle, praktycznie z dnia na dzień staliśmy się dla siebie bliżsi, zaczęliśmy dużo rozmawiać, spędzać ze sobą dużo czasu, jednak ciągle jak znajomi. Mimo że wcześniej mieliśmy tyle samo okazji do wspólnych rozmów nie korzystaliśmy z tego, a teraz staramy się wykorzystać każdą chwilę. W pewnym momencie sobie uświadomiłam, że czuję do niego coś więcej, było to dla mnie tym dziwniejsze, że chyba pierwszy raz nie spodobał mi się ktoś ze względu na wygląd, czy na moje wyobrażenie o nim, a właśnie jego osobowość, jego zachowanie. Po tych dwóch miesiącach mogę stwierdzić, że aktualnie jest on dla mnie najbliższą osobą, z którą spędzam najwięcej czasu, z którą się doskonale rozumiemy, przed którą, mimo tak krótkiego czasu najbardziej się otworzyłam, której dałam się poznać taką, jaka jestem naprawdę.
W towarzystwie znajomych jesteśmy dla siebie zwyczajnymi znajomymi, jednak, kiedy tylko znajdziemy się sami (a często mamy do tego okazję)), w chwilę stajemy się kimś innym, stajemy się sobą, w swoim towarzystwie czujemy się swobodnie, nikt z naszych znajomych nie zna nas od tej strony. To właśnie przy nim i dzięki niemu uwierzyłam w siebie, stałam się odważna, wreszcie czuje się swobodnie będąc sobą. On nie jest głupi i wie, że odkąd się znamy bardzo się zmieniłam, wie, że byłam nieśmiała, wie, że w jego towarzystwie jestem zupełnie inną osobą.
Nie ma wątpliwości, że mnie lubi, widzę to w jego zachowaniu, w jego oczach, ale przypuszczam, że lubi mnie, jako zwykłą, bardzo dobrą koleżankę. Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy, potrafimy rozmawiać na żywo kilka godzin, a potem i tak usiądziemy na fb i przez pół wieczora nie zabraknie nam tematów. Doskonale się rozumiemy, on ma specyficzne poczucie humoru, które uwielbiam, nikt inny nie jest w stanie zrozumieć naszych rozmów.
On jest dla mnie bardzo miły, traktuje mnie inaczej niż inne koleżanki, wie, że w stosunku do mnie może sobie na dużo więcej pozwolić. W związku ze swoim charakterem potrafi być bardzo ironiczny, złośliwy, ale mimo wszystko nigdy słowem mnie nie skrzywdzi. Po naszych rozmowach można go ocenić jako bardzo niekulturalnego, ale to wszystko tylko żarty, a on w rzeczywistości jak żaden inny facet, którego znam jest kulturalny, zawsze mnie traktuje z szacunkiem, przepuści w drzwiach, pomoże, przy nim czuje się tak bezpiecznie, bo wiem, że mogę na nim polegać.

Od jakiegoś czasu w rozmowach podkreśla naszą zależność od siebie, kiedy spokojnie może powiedzieć tylko o sobie, mówi MY: my pójdziemy, my byliśmy, albo zrobimy tak jak ja mówię, nie będziemy już tego robić. W stosunku do innych nigdy tak nie mówi, nawet kiedy jesteśmy w towarzystwie słowa te kieruje tylko do mnie. Zawsze kiedy powiem coś głupiego mówi: "a ja z nią muszę tyle wytrzymywać", a przecież nie musi, jego wybór. jednak lubi spędzać ze mną czas, często woli moje towarzystwo od swoich kolegów.
Ale ostatnio w luźnej rozmowie ze znajomymi usłyszałam od niego, że nie jestem w jego typie, że ma inną koleżankę na oku, ciekawe tylko, że nic na ten temat nigdy nie wspomniał. Od jakiegoś czasu ciągle mi powtarza, że pasowałabym do jednego naszego kolegi. I niby wydawałoby się to oczywiste, że nie jest mną zainteresowany, ale z drugiej strony znam go i wiem, że nie wszystko, co mówi można traktować serio.
Jednego jestem pewna, to nie jest typ człowieka, który bawi się uczuciami, to bardzo dobry facet, który nigdy nikogo by świadomie nie skrzywdził. Dziwna jakaś ta nasza znajomość, bo zwykłe koleżeństwo to nie jest, ale też nie jest to flirt dla zabawy, bo żadne z nas nie jest osobą, którą takie coś kręci. Najbardziej dziwi mnie to jak w swoim towarzystwie się zmieniamy.

Wiem, że z tego, co napisałam nic nie wynika, wiem, że to jest bezsensu, ale musiałam się wygadać, przemyśleć to wszystko na spokojnie. Jednak dalej nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć, czy to ma sens, czy może coś z tego wyjść, czy mam to sobie po prostu darować. Nie wiem po co to napisałam, może po prostu potrzebowałam się wygadać, bo nie mam komu o tym powiedzieć, albo chcę usłyszeć: dziewczyno daruj sobie, to nie ma sensu.

Wiem, że jeśli widziałabym taką parę znajomych zachowujących się tak jak my, spędzających ze sobą tyle czasu, kiedy jedno dla drugiego potrafi być takie złośliwe, ale zarazem takie miłe, którzy nie potrafią długo wytrzymać bez kontaktu ze sobą, którzy muszą komentować wszystkie swoje wypowiedzi na fb, czy w innych miejscach, którzy zawsze mają coś do powiedzenia w swoim temacie, wtedy myślałabym, że mają coś do siebie, że w przyszłości coś z tego wyjdzie.
Nie chcę po prostu wkręcić się w coś, co nie ma sensu, co jest tylko moim głupim przywidzeniem. To jest głupie, ale często po naszych rozmowach udostępnia jakąś piosenkę, kiedy patrzę na ich słowa aż jestem w szoku, bo one są po prostu o mnie, ale wiem, że pewnie nadinterpretuję to wszystko.
anaid_a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując