Apropo
fryzury 
Podjechałam w sobotę do salonu, w którym się będę czesać, nie było "mojej" fryzjerki więc poprosiłam inną, żeby mnie wpisała do kalendarza. Mówiłam "mojej" już w grudniu, że chciałabym się umówić, ale nie byłam jeszcze wpisana bo nie miały kalendarza. W sobotę było trochę ponad 2 miesiące do ślubu to stwierdziłam, że już naprawdę najwyższy czas. A fryzjerka do mnie, z dziwnym uśmieszkiem, czemu ja tak wcześnie się zapisuję

Miałam gorszy dzień to jej odpaliłam, że chce mieć pewność, że będzie miał mnie kto uczesać w dzień mojego ślubu.
Ok, zaczęła szukać daty i wpisuje "czesanie ślubne" no to pytam z przekąsem czy godzinę i nazwisko mam dopiero pod koniec maja podać (ślub 02.06), a ona chyba nie załapała i mówi, że tak

Szkoda, że "mojej" fryzjerki nie było
Już się zaczęłam zastanawiać czy ja jakaś szurnieta nie jestem, ale przecież wy już od daawna fryzjerki macie

Nie wiem co ją tak zdziwiło
