Przytłacza mnie brak czasu. Serio nie wyrabiam na zakrętach. Mieszkanie prosi się o gruntowne sprzątanie, balkon też. W szafach jakby huragan przeszedł.
Mnie też by się przydało odświeżyć

Takie bzdety, ale nawet nie mam kiedy paznokci zrobić, czy o stopy zadbać.
A jak wracam z pracy to sił i czasu ledwo starcza na zabawę z Domkiem, kąpiel i usypianie. Potem "ogarniam" bieżący bałagan i padam z ryjkiem w poduszce. A bałagan rośnie jak kumulacja w totka.
No i skóra mi wisi na brzuchu, na udach.
I nie mam kasy, a chcę buty kupić, kosmetyki się kończą.
Dominik z wszystkiego wyrasta.
Takie tam babskie marudzenie
