Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - nie jestem szczęśliwa w moim związku...czy jest sens jeszcze w tym trwać?...:(
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-03-31, 15:23   #8
Agnieszka987
Zakorzenienie
 
Avatar Agnieszka987
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 5 080
Dot.: nie jestem szczęśliwa w moim związku...czy jest sens jeszcze w tym trwać?...:(

Cytat:
Napisane przez olgaradom1989 Pokaż wiadomość
hej, nie jestem zwolenniczką rozwiązywania osobistych spraw na forach internetowych, ale czuje bezsilność i brak możliwości porozmawiania z kimś o moim problemie... może Wy drogie wizażanki będziecie mi coś w stanie poradzić...
otóż... jestem z moim chłopakiem już przeszło 4lata..Kocham go nad życie, ale są pewne kwestie, których nigdy nie będę w stanie w nim zaakceptować, bywało lepiej i gorzej, ale ostatnio doszłam do wniosku, że nie dam rady tego wszystkiego akceptować tylko i wyłącznie ze strachu przed samotnością ale do rzeczy.. Nie czuje z jego strony ani odrobiny opiekuńczości, zainteresowania się moją osobą, on ciągle próbuje mnie przekonywać,że przecież tyyyle dla mnie robi. Wszystkie moje prośby skierowane do niego [ np. o pojechanie ze mną do sklepu, pomoc w naprawieniu czegoś, załatwieniu ze mną jakieś sprawy] kończą się narzekaniem,że przecież sama mogę sobie z tym dać radę, że on nie ma aktualnie czasu, że ma swoje ważne sprawy i nie chce tracić czasu i energii na moje. Generalnie w konsekwencji stara się mi pomóc ale za każdym razem odczuwam,że jest to wymuszone i spowodowane tym,że później kiedy on ''coś'' ode mnie będzie chciał to ja, wtedy odmówię. Wiele razy próbowałam z nim rozmawiać o tym, co mi nie odpowiada w jego zachowaniu, co chciałabym żeby postarał się zmienić, ale każda próba rozmowy kończy się fochem z jego strony, tekstem w stylu,że sama wszystko utrudniam a to co, mówię jest tylko w mojej wyobraźni, że tracę niepotrzebnie na to czas, bo on nie bd rozmawiał bo uważa,że problemu nie ma...
Z tego wszystkiego straciłam ochotę na seks [ co jest również konsekwencją zażywania tabletek anty.]- nigdy nie przejmuję inicjatywy, ciągle staram się szukać wymówek. On wtedy potrafi do mnie powiedzieć,że nie potrafię go zaspokoić i,żebym uważała bo może odejść do innej dziewczyny, która mu to da... Kiedy nie mam ochote na zrobienie ''mu dobrze'' wkurza się i szantażuje mnie,że nie będzie do mnie przyjeżdżał. Co w konsekwencji jest prawdą, przed odwiedzeniem mnie dzowni pytając czy jestem sama w domu. Jeśli jest ktoś z rodziny, ale nie przyjeżdża albo chce wypełnić ten przykry obowiązek,żebym mu później nie truła.
Często zdarza się,że nie widzimy się cały tydzień [praca, uczlenia, obowiązaki w domu] przychodzi sobota i on oznajmia mi,że nie wiąże ze mna na dziś swoich planów. Jestem bardzo wrażliwa i często z teog powodu płacze, a on potrafi odpowiedzieć,że jak się tak będę dalej zachowywała tym bardziej nie będzie miał ochoty szybko mnie zobaczyć.
Boję się bycia sama, od zawsze miałam jakiegoś chłopaka, wydaje mi się,że nie umiałabym sobie sama dać rady, w szczególności, gdy dookoła mnóstwo szczęśliwych par planujących wspólną przyszłość. Ja moją również planuje/planowałam z tym chłopakiem o ile nazwać planowaniem można sytuację w której dziewczyna wypytuje chłopaka o jego zamiary czy niby przypadkowo wchodzi na stronę www z biżuterią zaręczynową.
Poradźcie mi coś proszę, podpowiedzcie.... bardzo boje się najgorszego rozwiązania, jednak z dnia na dzień [kiedy jeśli się coś zmienia to tylko na gorzej] samą siebie przekonuje,że mam dopiero 22lata i pewnie jeszcze kogoś spotkam... tylko gdzie? nie wychodząc z domu, przed kompem w dresie?
Nieuczciwym byłoby nie wspomnieć,że chłopak bardzo pomaga mi finansowo, kiedy u mnie krucho w tym temacie, ostatnio zabrał mnie na narty.. jednak wszystkie wypady, wyjścia te małe i duże są z mojej inicjatywy, jeśli czegoś nie zaplanuje, nie postanowie, nie zarezerwuje wakacji bedziemy siedziec w domu...

Nie mam bladego pojęcia, co dalej....:confu sed:
Tkwisz w chorym związku. Jestes z nim albo bo nie chcesz być sama, albo bo pomaga ci finansowo (już nie bedę pisać z czym mi się to skojarzyło...), za co? Za to że może Cie wykorzystać jak i kiedy mu się chce... On cię nie szanuje, nie wiem czy cię kocha- gdyby kochał to by się tak nie zachowywał... Łączy was bardzie miłość czy przyzwyczajenie??? Myślę że to drugie.... Dziewczyno, całe życie z nim nie będziesz bo to w końcu "pęknie" (chyba że będziesz i będziesz miała całe swoje życie aż do śmierci spieprzone, albo on cię zostawi bo stwierdzi że znudziłąś mu się) nie marnuj ani godziny dłużej na takiego typa! Jesteś młoda i nikt nie każe Ci siedziec cały czas w domu! Idź na spacer, do biblioteki, do kawiarni, do kina a może poznasz kogoś kto jest ciebie wart I pracuj nad poczuciem własnej warości
Agnieszka987 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując