Trochę mi głupio co sobie o mnie pomyślicie

więc

szłam do kaplicy,i patrzę-idzie sutanna w ciemności

a to Camelek szedł,zobaczył mnie i od razu do mnie gada,że ładnie że idę na czuwanie,ale czy się nie boję tak po nocy sama,to ja na to że się nie boję

mówił że skończył własnie spowiedź (u nas też była noc konfesjonałów o czym nie wiedziałam) i że wyszedł się odświeżyć bo źle się czuje

pytał czy długo będę w grobie,powiedziałam że 10-15 min.i co? wychodzę z kaplicy a Camel czeka

padłybyście chyba ze śmiechu,stał za krzakiem i jak wychodziłam to tak cicho mnie wołał

przebrany,w spodniach,wyperfumowany

i mówi że mnie odprowadzi bo nie może kobieta sama wracać,no masakra

i odprowadził mnie pod sam blok

no to chyba przeznaczenie co?
