A zeby nie było ze nie ma w ogole powikłań to ja niesttey mam klopot zta blizna-to juz w sumie nie jest blizna a urósł bliznowiec.
Plan jest taki ze co 4 tyg 4-5 razy mam nastrzykiwać takim preparatem co rozpuszcza kolagen w tym bliznowcu, potem laser fraxel lub co2 a potem zamykanie naczyń zeby nie był czerwony-bo najpierw ma sie spłaszczyć.
Czyli przede mna murowany rok walki

I teraz naprawdę się zastanawiałam czy by tego nie przeszywac, no ale jak mam bliznowca i mam do tego sklonnosci nikt nie zagwarantuje mi ze druga bliznę bede miała ładna.
Nawet po kolczyku w pepku mam paskudny slad.
Mam więc dylemet co robic, walczyc z blizna czy szyć znowu?
Nie bardzo uśmiecha mi sie to ponowne szycie.
Myslałam o zmianie implantów ale po ciazy. A za jakies 2 lata juz mysle o dzieciach. I tu sie zastanawiam co robic. Czy jest sens to przeszywac czy po ciazy juz sobie na spokojnie to zrobic.
Ta długa walka mnie przeraza
Ja w sumie chodze na ten basen ale on chyba tego bliznowca nie podrazania?
Widzicie, jak nie urok to ...
Musze cos wymyslic
