|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
|
Dot.: Kryzys po zaręczynach
Cytat:
Napisane przez miniminii
Witajcie u mnie beznadziejnie. Jestem obecnie w sytuacji którą nazywam NIE WIEM. Nie wiem kim jestem, czego chcę, co chcę od przyszłości. Wiem, że chciałabym być szczęśliwa ale to się samo nie zrobi. Uruchomiłam pół roku temu w mojej głowie lawinę strachu i wątpliwości, której nigdy nie miałam. Otworzyłam puszkę pandory i nie wiem co z tego wyniknie. BOJĘ się potwornie, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Że ziarnko wątpliwości jakie u siebie zasiałam będzie tam na zawsze. 
|
Miniminii - nie martw się, ten stan nie bedzie trwał wiecznie. Wiem jak jest on wykańczający, bo sama przez to przechodziłam. Dokładnie rok temu mówiłam narzeczonemu, że jedyne czego jestem pewna to imię i nazwisko, a reszta jest dla mnie totalną niewiadomą. Ta choroba, te zaburzenia, to jak lekcja od życia. One mają nas czegoś nauczyć - wsłuchiwania się w siebie, pokonywania tego, co nas pozornie ogranicza. Wbrew pozorom, jak już wyjdziemy na prostą, to będziemy silniejsze, niż zanim się to coś pojawiło w naszym życiu.
Pierwsze co trzeba zrobić, to pokonać lęk przed lękiem - teraz boisz się tego, że będziesz się bać i nigdy się to nie skończy. Też przez to przechodziłam... Ale zaczęłam sie zastanawiać, skąd mogło się to wziąć, analizować fakty, słowa, czasem nieistotne, ale jednak jak się okazuje - bardzo ważne. Moja mama zawsze uczyła mnie, że ludziom nie można ufać. Krytykowała niemal wszystko co zrobiłam czy chciałam zrobić. Czego mnie to nauczyło? Że nie tylko innym ludziom nie mogę ufać, ale także i samej sobie. Wybudowałam niewidzialną barierę między mną a światem. I ten strach to ujawnił. Narzeczony mówił mi, że będzie dobrze, ja chciałam w to wierzyć, ale coś mi mowiło, że nie mogę. Odmawiałam sobie prawa do szczęścia. Do tego jeszcze obraz miłości tragicznej, jaki sobie stworzyłam oglądając filmy i czytając ksiązki, takiej o którą trzeba walczyć z całym światem. A tu proszę - w życiu tak nie ma, mam obok siebie mężczyznę, który o mnie dba, któremu na mnie zależy, o którego ja chcę dbać i go kochać. Jest spokojnie, bez burz. I stąd lęk, że to co mam nie przystaje do stworzonego przeze mnie wzoru. Plus brak zaufania do własnych decyzji, tego że mogą być dobre. Do tego dochodzą wzorce z domu i zaburzona relacja z mamą. Dużo tego, prawda? Jak mówi moja pani terapeutka - z takim bagażem moje lęki są całkowicie uzasadnione.
Miniminii, nie dawaj się lękom! Odpowiedź na nie jest w Tobie, szukaj cierpliwie, bo na pewno ją znajdziesz. I jak znam życie - i moja i Twoja historia skończy się happy endem.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed
21 lipca 2012 godz. 16
16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc
1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
|