[dzaga1989]

Nie, nie schudnięcie. Niepotrzebnie wrzuciłam ten wątek na 'odchudzeniowy' Powinien być na ogólnym dietetycznym. Odchudzanie mam za sobą. Nie będę zdradzać ile ważę ponieważ generalnie mam niedowagę, ale już nie chcę tego zmieniać.

Oczywiście to że unikam tłustego nie znaczy że unikam tłuszczy. Kanapki smaruję masłem, do sałatek daję oliwę z oliwek którą mieszam z ziołami, przegryzam pestki dyni, orzechy, nasiona słonecznika, więc gdzieś tam te dobre tłuszcze są.

Z tymi sałatkami to generalnie źle się wysłowiłam i zawsze to robię. Chodzi mi o surówki, które gdy kupuję to robię to zawsze w sklepach Spoołem na stoiskach garmażeryjnych lub w uczelnianej stołówce. One chyba są robione tak pod domowe, codziennie są świeże, więc chyba nie ma w nich nadmiaru E

Płatku kukurydziane jem tylko wtedy gdy zapomnę zalać płatki owsiane dzień wcześniej, i nie mam czasu ich gotować przez te 15 min. Wtedy sięgam po Corn Flakes'y.

Do warzyw właśnie nie mogę się przekonać. Gdy mieszkałam z rodzicami to baaardzo rzadko jadałam warzywa, pomimo że mieszkałam na wsi i było ich pod dostatkiem i na wyciągnięcie ręki. W dodatku jakoś wolę owoce, szczególnie na śniadanie, ale staram się przemycać te warzywa do posiłków tak często jak to możliwe (np. lubię wkroić pomidora lub ogórka do "wieśniaka").

Co do razowego pieczywa - niestety nie smakuje mi brązowy ryż i razowy makaron, ale chlebek razowy kupuję.

Może faktycznie problem tkwi w płynach. Kiedyś znajoma miała straszne sensacje żołądkowe po nadmiarze białka, dlatego myślałam, że i u mnie jest jakiś składnik, który na tle diety działa jakoś niekorzystnie. Inni z kolei odradzali mi picie wody z butelek, a zalecali gotowanie "kranówy".
Pewnie spróbuję tej wody z cytryną. Poobserwuję reakcję organizmu, a jak dolegliwości nie ustąpią to pójdę po poradę do lekarza chyba