|
Dot.: Gusta i guściki...
U nas jest tak, że co kto czyta, ogląda, słucha, czym się interesuje to każdego własna sprawa.
Mamy zupełnie różne gusty i w niczym to nie przeszkadza.
Tam gdzie musimy to idziemy na kompromis - np. kolorystyka mieszkania. Ja lubię we wnętrzach barwy słoneczne, ogniste wręcz, on barwy chłodne, kolory wody - połączyliśmy więc i wychodzi imo całkiem ciekawie - np w kuchni część ścian jest cieplo - żółta a jedna niebiesko-szara i na przeciwko niej stoi stalowy w kolorze sprzęt kuchenny.
No da się.
Ubrania - jak razem wychodzimy to jedno drugiemu chce się podobać, więc akceptacja obopólna musi być.
Przy zakupach też się konsultujemy, jak jakiściuch wydaje mi się okropny to to mężowi mówię i nawzajem. Chce to kupi i tak, ale nosi niech jak beze mnie gdzieś idzie.
Perfumy - tu musi być akceptacja. Ciężko mi wytrzymać w pobliżu osoby ktòra pachnie czymś od czego mi robi się mdło i boli głowa i szczypią śluzówki w nosie. Więc ani bym niechciała robić takiej przykrości mężowi, ani żeby on mnie na to narażał.
W związku trzeba umieć wypośrodkować, tak samo zgubny będzie pęd do zachowania swojej nadmiernej indywidualności jak i zbytnie podpożądkowanie się.
__________________
Cava
Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
|