|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 31 910
|
Dot.: Wrzeszczcące dzieci....
Cytat:
Napisane przez Gwiazdeczka1978
Jednak z wątku wynika, ze ludzie sie potrafią czepic innych za naprawde wybitne pierdoły, byle sie czepic, a zwykle takie czepialskie osoby, jak zostana matkami i sytuacja sie obróci, beda sie czepiac i moralizowac innch, tyle, ze w druga stronę 
|
Możliwe, ja prędko matką nie będę, więc ciężko mi powiedzieć. Mam jednak sporo koleżanek-matek i może nie widziałam ich w każdej kryzysowej sytuacji z ich dziećmi, ale podobnie jak ja nie tolerują łażenia po sklepie z dzieckiem i kilku innych rzeczy też. I potrafią zrozumieć, że ich dziecko może komuś przeszkadzać, gdy jest nieznośne w miejscu publicznym albo płacze. Przecież wiadomo, że często jak dziecko płacze itp. to tak na prawdę nie do końca wiadomo dlaczego i czasami trzeba się nakombinować żeby je uspokoić. Ja pracuję w takim miejscu, gdzie sporo się przewija rodzin z dziećmi i widzę te dzieci praktycznie cały czas, uwierz mi że bardzo często problem nie tkwi w samym dziecku, ale właśnie w rodzicach, którzy je olewają albo nie potrafią użyć wyobraźni
Sytuacja sprzed kilku dni - siedzę w pracy, rozmawiam z klientem, obok mnie około 5 metrów dalej są ławki plastikowe puste w środku, siedzi na nich dwójka dzieci, drą się wniebogłosy i kopią w ławkę, przez co unosi się straszne dudnienie. Nie słyszę swoich myśli ani tego co mówi do mnie klient, on obraca się wkurzony i patrzy na te dzieci, bo autentycznie nie da się przez nie rozmawiać. W końcu kończę rozmowę z klientem, dzieci dalej napierniczają w ławkę, zaczynają się szarpać między sobą i bić. Koło nich stoi napakowany na full wózek zakupowy, patrzę - jakieś kilka metrów dalej ich mama przegląda z zainteresowaniem witrynę Apartu, na dzieci uwagi nie zwraca. Mijaja kolejne minuty, ja już nie mogę w tym dudnieniu wytrzymać, biorę dwa balony firmowe, podchodzę do dzieci z uśmiechem, daję im te balony i mówię miło żeby nie stukały nóżkami w ławkę, bo jest bardzo głośno. Matka zero reakcji, przesuwa się tylko wzdłuż szyby przy jubilerze. Dzieci kopać w ławkę przestały, naparzają się po głowach balonami ode mnie W końcu jedno spada z łąwki i jest wielki pisk i płacz, no bo sie uderzyło. Dopiero wtedy matka podchodzi do niego, szarpie za rękę, podnosi z podłogi, drze się na te dzieci, bierze mniejsze na rękę, pcha wózek i krzyczy na większe dziecko żeby szło za nią i przestało marudzić.
Widzę podobne rzeczy codziennie ![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)
Czasami bywa gorzej. Czasami jak jestem 9 godzin w pracy to jedną rodzinę widzę przez cały czas, bo mijają mnie co chwilę. Widzę te coraz bardziej znudzone i zmęczone dzieci. I na prawdę w świetle takich sytuacji uważam, że mam prawo krytykować takie zachowania. Mimo, że nie jestem matką.
Edytowane przez visionAM
Czas edycji: 2012-04-28 o 13:29
|