[maly_siwek]

Kiedy podczas koncertu złapałam strasznego doła, że przegapilam zespół na którym bardzo mi zależało, zrezygnował z zespołu, który chciał zobaczyć on i usiedliśmy w zaciszniejszym miejscu z dala od tłumu, gdzie cały czas mnie przytulał i pocieszał jak mógł. Potem starał się mnie rozruszać na kolejnym koncercie w moim stylu i bawiłam się dobrze. Kiedy chmura się oberwała i tłum ludzi zaczął wiać, złapał mnie za rękę i wyciągnął z miejsca koncertu, ja nic nie widziałam przez deszcz. Potem dał mi swoją koszulkę żebym osłoniła głowę.
Widzę, że mnie kocha po tym jak znosi bez gniewu, jako człowiek bardzo zorganizowany i punktualny, moje spoznienia, roztargnienie, gubienie wszystkiego, ogólne nieogranięcie. Po tym, że mogę sobie pozwolić w stosunku do niego na dużo więcej niż wszyscy inni. Po tym jak długo mnie przytula, wiedząc jak to lubię. Po tym jak zmienia to, co mi przeszkadza.
Jeszcze tylko czekam aż zapuści dla mnie włosy, chyba jest na dobrej drodze do tego (oby! )