albo na żywo zobaczyć te, które super są na zdjęciach szczególnie z flashem. bo tak czasem myślę, że może jesteśmy zawsze zbyt surowe wobec siebie i swoich włosów, a patrząc na żywo zobaczyłybyśmy, że być może nie ma różnicy
nie martw się, w końcu uda się ściąć te rozdwojone i ochronić te, co są na tyle, że się nie rozdwoją
oo, wtedy to na pewno

ale dziś na dobrą sprawę tak czy siak były brudne - umyłam

chba po prostu tak mi się ostatnio porobiło z nimi, no cóż i tak myję właściwie codziennie, bo lepiej się układają, ale.. fajnie byłoby móc czasem rzadziej

i żeby nie robiły niespodzianek w postaci niewytrzymywania nawet 1 całego dnia, a zdarza się to im
dziś w superpharmie patrzyłam na tą wcierkę seboradinu, miałam ją kiedyś, jak jeszcze mieli stare białe opakowania i nie była w psikaczu i nie lubiłam jej, bardzo źle się nakładało i śmierdziało bardzo. moje włosy bardzo chyba chłoną wszystkie zapachy.
ale pewnie też widzisz, że po niektórych szamponach włosy są ładniejsze, np. gładsze. u mnie po Lili są bardziej śliskie i trochę błyszczą bardziej

po lushowych z kolei są splątane i matowe.
właśnie kupiłam dziś tą Shaumę z shea

i znowu to samo - zapach utrzymuje mi się bardzo wyraźnie na włosach, jest taki... kawowy, kakaowy... jak olejki do opalania latem

w sumie wkurza mnie, że tak mocno go czuć, bo jak tu użyć perfum jeszcze

? ale włosy się zupełnie nie plączą
apropo siana, nie suszyłam dziś włosów (zazwyczaj, gdy włosy są już prawie suche podsuszam je suszarką, by po prostu je ułożyć - niby włosy mam proste, ale łatwo się odkształcają i schnąc sobie samodzielnie są jakieś takie powykręcane) i zauważyłam, że mam jakieś mega siano na głowie. zastanowiłam się nad tym i chyba od zawsze takie miałam, bez potraktowania włosów jakimś ciepłem

chyba powinno być na odwrót. zastanawiam się czego to wina może być, albo czego braku...
może u mnie to też aloes?? rany, odkryć co jak działa na włosy, to naprawdę sztuka....