Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-05-17, 06:32   #4859
yoka
Zadomowienie
 
Avatar yoka
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]

Cóż, po prostu muszę walczyć z tymi wyrzutami, jeśli nie chcę by mnie zeżarły żywcem. Inna droga to nie jeść - ale do czego mnie to doprowadzi? No właśnie...


Tylko ta wizja w mojej głowie - codzienne jedzenie tego nieszczęsnego crunchy/granoli = 5 kg w ciągu tygodnia do przodu. Nienawidzę tego syfu w mojej głowie.

Od dziecka boję się wymiotów, zawsze robiłam wszystko, by ich unikać, nawet wtedy, gdy wiedziałam, że to mi pomoże (w sensie będzie lżej - mam tu na myśli zatrucia itp.).


Cytat:
Napisane przez tapetka22 Pokaż wiadomość
to zależy.
W ośrodku miałyśmy zabronione podjadanie żeby nauczyc się odczuwać głód o określonych godzinach i zjadać odpowiednie porcje.
Wkurzało mnie to często bo mialam ochote na jogurt a nie moglam go zjeśc..

Ale z drugiej strony było w tym dużo racji, bo często tak naprawdę to nie był głód tylko czysta zachcianka albo chęc odreagowania czegoś.
Miałyśmy więc robić takie ćwiczenie-trzeba było odczekać 20min.Jezeli po tym czasie dalej odczuwało sie potrzebę zjedzenia czegoś zanczyło to że naprawdę jesteśmy głodne.
Do tego to musiała byc określona rzecz a nie "coś".
Mówiono nam wtedy ,że skoro sama nie wiesz co chcesz zjeśc to znaczy że nie jesteś głodna.


Ok, w takim razie póki co nadal będę trzymać się posiłków. To akurat nawyk, który nabyłam z czasem, kiedyś inaczej jadałam, wiadomo.



napisałam już wyżej..

---------- Dopisano o 00:12 ---------- Poprzedni post napisano o 00:05 ----------



ta droga Yoka włąsnie tak wygląda...JAk parabola-góra,dół, potem znowu góra i znowu dół,
Nie da się inaczej,nie ma przejścia na skróty..

NAjbardziej zawsze śmieszyła mnie kwestia wagi-jak szła w górę <w końcu taki miał być cel>,to byłam zła,czułam się obleśna i momentalnie następnego dnia jadłam mniej...
Jak spadała to znowu byłam zła,że przecież tak się staram,tyle jem a tu w dół

Nie znoszę tego... Najgorsza jest ta świadomość, że sama władowałam się w to bagno. A teraz tak trudno z tego wyleźć.

No właśnie - waga. Wiem, że pewnie będzie większa i to sporo (po części bo pewnie przytyłam, a po części - bo zalega mi jeszcze sporo w jelitach...;/) i obawiam się tego.
Wiem, że muszę przytyć i chcę wyglądać normalnie, a z drugiej ten strach, że jednak za dużo mi przybędzie. Bez sensu.

Swoją drogą - jakie chore jest też to, że rozpaczam nad 4 garściami jakiegoś crunchy z bmi, które wskazuje na wygłodzenie.
Precz z tymi myślami i wyrzutami...!

MOja ambiwalencja we wszytskim..
To samo...
__________________
Back to black.

yoka jest offline Zgłoś do moderatora