[tasiemiec]

a ja mam ostatnio problem...mam 19 lat skończone i ..nie mam chłopaka.
Jestem na studiach, wydawało mi się ,że szybko sobie kogoś znajdę..w październiku nawet miałam chłopaka,ale co z tego..skoro on okazał się skończonym idiotą i po prostu zerwał ze mną kontakt...Wydaje mi się,że wszędzie otaczają mnie same pary..,większość moich koleżanek i znajomych maja kogoś, już nie mogę słuchać jak moja przyjaciółka opowiada o swoim związku i chłopkau, bo jest mi i głupio i przykro bo ja nie mam żadnych doświadczeń...i jeszcze do tego wszystkiego jak pojechałam do domu na święta to moja mama się zapytała, czy mam kogoś. A ja powiedziałam że nie, i dlaczego ona się pyta..A ona na to: "no masz już prawie 20 lat, to tu to tam słysze że jakaś koleżanka ma chłopaka bla bla bla..."
Smutno mi z tego powodu, a jeszcze gorzej mi , jak np. do moich koleżanek z akademika przychodzą ich chłopacy...
Tak bardzo chciałabym się komus wygadać, przytulić ..no i wiecie
Pojechałabym do domu, ale mam daleko...smutno mi, zbliża się sesja, poszłabym się pobawić, a tu nauka...masakra...
Podoba mi się jeden chłopak, którego zawszę widze przed moim wf-e, ale on jest dla mnie..za przystojny i w życiu bym do niego nie zagadała..:-(
Jak sobie pomyśle o tym, ile jest ode mnie ładniejszych, szczuplejszych dziewczyn..to misię chce płakac..w dodatku jeszcze chyba 5 kg przytyłam,odkąd jestem na studiach...chyba powinnam się odchudzać, ale jak mi się robi smutnoto zowu sięgam po czekoladę...sajgon...