Napisane przez 88_kasia_88
dziewczyny... chciałabym się wygadać bo ... bo jest mi strasznie przykro...
Poznałam faceta, idealny, z wyglądu, z charakteru, mój typ. Bałam się mu zaufać, bałam się wogule z nim spotykać bo wydawał mi się... no za fajny po prostu. Czułam, że mogę tego później żałować i niestety się nie myliłam. Ja byłam bardzo bierna w naszych kontaktach, to on dzwonił, pisał, proponował spotkania. Gdy się spotykaliśmy był cudowny, czułam się przy nim jak księżniczka, powoli nabierałam do niego zaufania, powoli zaczęłam wierzyć, że coś z tego mogło by być... Na początku były pocałunki, przytulanie, poznałam jego znajomych, nawet rodziców, było bosko. Spotykaliśmy się przez 3 miesiące i wkońcu doszło do zbliżenia, przespaliśmy się ze sobą. I tu już można by zakończyć naszą historię. On od tamtego czasu ani razu nie zaproponował spotkania, ja zaproponowałam dwa razy, spotkaliśmy się. Ale było dziwnie, on był dziwny. Niby wszystko ok ale czułam, że coś jest nie tak. Teraz nie dzwoni, czasami napiszę smsa co słychac i to wszystko. Minął już miesiąc takiego jego zachowania a ja po prostu nie wiem...Nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił... Zależało mu tylko na jednym ?? nie mieści mi się to w głowie... Po prostu nie jestem w stanie tego ogarnąć. Gdy ja powoli zaczęłam mu ufać, gdy uwierzyłam w NAS on po prostu powoli ale dość stanowczo wycofuje się z mojego życia. Z każdym dniem tego kontaktu jest coraz mniej... Niby nie byliśmy parą oficjalnie, ale zachowywaliśmy się jak para, doszłam do wniosku, że w tym wieku się przecież już nie pyta o "chodzenie", z czasem po prostu to wynika samo z siebie ale... Nie wiem co mam o tym myśleć, nie uraziłam go niczym, nie zmieniłam się... Mam mega doła...
|