2007-01-18, 18:09
|
#439
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 378
|
Dot.: Ostatnio testowałam...
Ogródek Nilowy – coś fantastycznego: orzeźwiający, bardzo zielony, mocno cytrynowy (nic nie poradzę że zamiast mango czuje cytryny), świeży, ale na szczęście nie w melonowo-ogórasowy sposób. Kojarzy mi się z trawą, trzcinami, wodą, aż chce się wskoczyć w ten zapach i w nim popływać. Rozejrzę się za nim w okolicach lata 
RL Hot – chyba mi się zmieniają upodobania zapachowe, to co wcześniej było jeszcze na wishliście z pełnowymiarowymi flakonami teraz się kwalifikuje do katalogu: niekoniecznie. Początek ma bardzo smakowity, pachnie jak szarlotka z cynamonem, pycha. A później wyłazi migdał w towarzystwie jakichś kwiatków i psuje wszystko. Jest mdło i kwiatowo i to mi się wcale nie podoba.
Le Feu Light – nie czuję ani jednej nuty, która powinna tu być: gdzie ta róża? drzewo sandałowe? karmel? wanilia? jest tylko mydło dla niepoznaki posypane pieprzem. Straaaszne rozczarowanie
Hiris – to chyba żarty, perfumy które pachną marchewką, wilgotną ziemią i metalem? A to ci się udało panie pefumiarzu, hehe
Presence d’une femme – bardzo przyjemny zapach. Z początku mocno pieprzny, później łagodnieje i zaczyna się gra kontrastów, coś jak w BLV Notte – męska jakby nuta przeplata się z kwiatową i kobiecą, czasem świeży, za chwilę ciepły i zmysłowy. Nie drażni, nie przeszkadza, nie narzuca się. Dla mnie jednak zbyt dorosły i elegancki, mimo całego uroku mam po prostu wrażenie że kompletnie do mnie nie pasuje. Wrócę do niego za kilka lat
Oriental Summer – trochę inaczej wyobrażałam sobie zapach, który ma w nazwie lato i orient oraz soczystą pomarańczowo-różową buteleczkę. Przede wszystkim znowu wylazła paskudna kwaśna nuta, za którą jest najprawdopodobniej odpowiedzialny jaśmin+wanilia, ale to pewnie urok mojej skóry. Czuję drzewne nuty, sandałowca? i przyprawy, ale wszystko to ukrywa się pod nieszczęsnym jaśminem i jakimś innym kwiatem. Szkoda
|
|
|