[Ingeborg]

Kochane Wizażanki!


Piszę tutaj, bo jestem zasmucona i przygnieciona bezsilnością.

Jeżeli poknociłam miejsca, gdzie mogę założyć taki wątek, to najserdeczniej przepraszam.

A sprawa dotyczy zębów, a dokładnie tego czego można doświadczyć w prywatnej klinice stomatologicznej...

Bliska mi osoba miała nieprzyjemność korzystać z usług jednej z prywatnych klinik stomatologicznych w Raciborzu (śląskie).
Piszę nieprzyjemność, bo pacjent wrócił mi do domu załamany, przygaszony i ze łzami w oczach. W końcu dowiedziałam się dlaczego i ręce mi opadły. Mój bliski został potraktowany protekcjonalnie, wyśmiany, podeptano jego godność jako człowieka, który ma uczucia i ma prawo do poszanowania go jako jednostki. Mój bliski ma dość słabe uzębienie, ale stale leczone. Jego uzębienie, mimo że jest młody, jest w średnim stanie, ale jest to spowodowane chorobą, na którą cierpi od maleńkości. Wyśmiano jego zęby, komentowano jego wiek, a stan zębów. Co najśmieszniejsze ta dentystka wraz z higienistką śmiały się z niego, a na końcu pani stomatolog dodała, że czego się spodziewać, po takim schorzeniu. Szepty i śmiechy nad kartą pacjenta w połączeniu z wymownymi spojrzeniami w stronę pacjenta. Nie wydanie reszty. Rozwiercenie dwóch zębów, po czym dokończenie tylko jednego, czego pacjent nie był świadomy – został wysłany do domu z niezabezpieczonym zębem z otwartymi kanałami.
Nie wiem Dziewczyny… Czy ja oszalałam i niepotrzebnie boleję nad tym, jak potraktowano kochaną przeze mnie osobę, czy to norma i nie mam prawa być wzburzoną.

Czuję się fatalnie, bo to ja wysłałam pacjenta do tej kliniki pokładając wielkie nadzieje w obietnicy profesjonalnej pomocy. Gdybym wiedziała, nigdy bym tego nie zrobiła...

Nie chcę tego tak zostawiać, bo nikt nie ma prawa deptać człowieka, a za to jeszcze otrzymywać słoną zapłatę, bo ta klinika nie jest tania…
Gdzie szukać pomocy, sprawiedliwości, rozwiązania…

Ingeborg.