Dot.: Wakacje - czyli ABC rzeczy zabrania na obóz za granicę
Pieniądze, bo jedzenie na obozach jest zazwyczaj ohydne. Plus prowiant na drogę, bo pewnie jedziesz autokarem. Ja zawsze brałam całą zgrzewkę wody mineralnej i kilka kolorowych napojów, wrzucałam to pod siedzenie, a miałam trochę zapasu po przyjeździe (bo wiadomo, na napojach nie można oszczędzać w takim klimacie, ale można trochę pomóc finansom). Do tego przydatna jest saszetka na biodra albo taka mała płaska torebka na szyję na paszport czy pieniądze podczas zwiedzania - w plecaku takich rzeczy nie warto trzymać, to zbyt ryzykowne. Do tego warto mieć zapasowe baterie, jeśli będziesz dużo używać aparatu czy komórki, bo w upale szybciej się rozładowują. Plus kremy przeciwsłoneczne i po opalaniu w zapasie, w krajach euro takie rzeczy są okropnie drogie. Warto też mieć paczkę podpasek/tamponów, bo często przy zmianie klimatu pojawiają się plamienia czy nawet okres. Jeśli chodzi o ciuchy, to zawsze brałam tego za dużo, naprawdę na takie 10 czy 12 dni nie trzeba 20 koszulek i trzech par spodenek, zazwyczaj cały dzień spędza się i tak w stroju kąpielowym. Poza tym zawsze można przeprać w razie czego, zamiast nie mieć potem miejsca na pamiątki. Dobrze też mieć oczywiste leki, ja jako dziecko lekarskie zawsze miałam tego trochę za dużo, ale i tak niezbędnikiem wydają mi się tabletki na biegunkę, coś na zakażenie dróg moczowych i Panthenol, czyli "uroki" takich wyjazdów.
Bazuję na własnych doświadczeniach oczywiście.
__________________
|