Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamusie Lipcowo-Sierpniowe 2012 - część XIV
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-07-05, 22:23   #996
anna99302
Zadomowienie
 
Avatar anna99302
 
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 1 897
Dot.: Mamusie Lipcowo-Sierpniowe 2012 - część XIV

Cytat:
Napisane przez luby957 Pokaż wiadomość
Witam wszytkie mamusie chciałam już przed południem do Was napisac ale w trakcie pisania wiaodmości zwalił mi się net i cały tekst trafil w kosmos. No ale mam nadzieje ze teraz juz wszytko sie uda i napisac i wyslac

Miałam się odezwać jak wróce z wizyty która była 21.06 u ginekologa ale niestety po wizycie od razu pojechałam na ip bo mi tak lekarz kazał ze względu na to że od dłuższego czasu nie czułam często ruchów płodu no i ktg wyszło nie za bardzo. A jak pojechałm do szpitala to zrobili mi jeszcze raz ktg na którym wyszły dodatkowo skurczei stwierdzili że mnei zatrzymają na obserwacje. Mamuska przywiozła mi torbe (która zreszta rano spakowałam bo stwierdzilam ze juz na dniach moze byc przydatna). Jak zadz do tz i powiedziałm ze jestem w spzitalu to sie zmartwil ze nie moze byc przy mnie ale uspokoiłam go że dam soebie rade, chociaż tak na prawde wolałabym zeby był przy mnie.
22.06-piatek- zrobili mi kontrolne usg i wyszło z dzidzia wszytko ok tylko była zmniejszona ilosc wód płodowych
23.06-sobota- pod wieczór gadałam z młoda lekarka i powiedziała mi ze jak w niedziele nic sie nei bedzie dziac to w poniedzialek powinni mnie wypisac do domu. Cieszyałm się z takiego obrotu sprawy bo teskniłam okropnie za Amelka. POza tym ktg wychodziłao już w normie wiec nie widziałam sensu tam siedziec.
24.06-niedziela- okzałao się ze dyzur ma ordynatorka szpitala i po obchodzie i zbadniau mnie stwierdzila ze trzyba mi zalozyc foley(chyba tak to sie pisze) i powiedziała że jak mi do jutra nie wypadnie to mi go wyjma i bedziemy rodzic. Więc tak przez cała niedziele chodziłam z takim "kutaskiem" miedzy nogami Wieczorem spakowała sie i ogoliłam.
25.06-poniedziałek SADNY DZIEN - z samego rana przyszła do mnei położna i wyjeła mi foley i powiedziała ze moge jeszcze siepremyc jak chce i ze pozniej mam maszerwoac juz na porodowke. Więc ja chetnie skorzystałam z okazji ze moge sie umyc i w trakcie mycia rozmawiałam soebi jeszcze z dzidziusiem w brzuchu że musimy sobei pomagac itp. Może to wydac się głupie ale chciałam się jakos wesprzec mimo ze wiedzialm juz co z czym sie je.
Zadzwoniłam do tz jak juz poszlam na porodowke i oznajmilam mu zeby oczekiwal radosnej nowiny miałam juz skurcze co 20 min jak podłączyli mi ok 7.30 kroplowke z oksytocyna i dosłaownie po paru min skurcze okropnie sie nasiliły i było juz co 2/3 min. Troche chyba za szybko organizm zaaregował na kroplowke bo póżniej nie miała jak odpocząc między tymi skurczami no ale... po * poczułam jak maleństwo juz jest strsznie niesko w kanale i krzyknełam do położnych ze rodze. Zaraz do mnei przybiegły i rzeczywiscie akcja sie juz zaczela. Chciałay babeczki zebym przeszła na fotel porodowy ale ja powiedziałam ze nigdzie sie stad nie ruszam i ze ja chce rodzic na tym łozku na ktorym jestem. Na szczescie kobitki nie zmuszaly mnei na sile i rodziłam na tym łózku. Widziała dosłownie wszytko- jak sie rodzi główka, barki i reszta tego malutkiego ciałka. Jak go wyjeły i powiedziały że to chłopiec to mialam łży w oczach a jak mi go położyły na brzych to zadz od razy do tz i mu powiedziałam że mamy syna i zeby posluchał jak płacze, Maleństwo przysżło na świat o 8.15
Po jakiejs godz od porodu dostałam krwotoku i podłaćzyli mi jakies dodatkowe kropłowki, dali jakis zastrzyk w tyłek, polewali mnie chlodna woda po twarzy a ja bylam doslownie jak w jakijes maligmie. Nie wiedziałam dokładnie co sie wkolo mnie dzieje. Juz jak przyjechałam na sale po porodowa to była juz przy mnei mam wiec od razu jakos mi sie lepiej zrobilo. Marka przywiezli mi tak kolo 17 jak juz prawie calkowicie wrocilam do siebie. No a moj tz z racji tego ze zlamal sobie palca u nogi wrocil tego samego dnia z w-wy
Przez kolejne dni leżelismy sobei z MAreczkiem w spzitalu i od czw czli 28.06 próbowalismy wyjsc ze spzutala. Ale niestety nam sie nie udawało. Bo albo były złe wyniki usg i musiął dostawać jakieś leki, pózniej nasiliła sie nam zółtaczka i musieliśmy sie świecie i coraz to nowe rzeczy wychodziły. Wyszlismy dopiero w ten wtorek czyli 3.07 ale też z żółtaczką i musimy ja bacznie obserwowac a wrazei co od razu robic badania krwi no i w 2 miesiacu musimy zrobic kontrolne usg maluzkowi.

Ja pomaly wracam do siebie, szkoda tylko że mój dom nie bo jaoś nie mam sily (chyba przez te upały) sprzatac ;/

teraz lece sie myc bo pozniej jak sie malenstwo obudzi to nie bede miec kiedy. Może jutra uda mi sie na dłużej do Was zajrzec. A teraz papa
Witaj z powrotem! Gratulacje z powodu urodzin Mareczka! jest przesłodki (widziałam na fb )
To macie teraz parkę. Jak starsza siostra do braciszka??

---------- Dopisano o 22:23 ---------- Poprzedni post napisano o 22:13 ----------

Cytat:
Napisane przez nicki86 Pokaż wiadomość
Byłam u gina, miałam gości a teraz muszę Was nadrobić

Wizyta była ekspresowa, takie szybkie usg... główka na górze. Poniedziałek do szpitala na czczo... w razie gdyby zdecydowali się ciachać od razu, co moja gin stwierdziła że się zdarza (to samo mówiła położna mi wcześniej na sr)... chyba nawet wolałabym żeby to zrobili "od ręki" mniej stresu, krótszy pobyt w szpitalu. Zagadywałam o te mleko czy mam brać.. nic nie muszę
Nie wiem ile kluseczka waży, bo usg było szybciutko robione, a ja się pomiarów nie domagałam, bo i tak wepchnęłam się w kolejkę i na dodatek jeszcze mimo to że do gina chodzę prywatnie nic nie wzieła za wizytę.
No i na odchodne powiedziała mi "do zobaczenia w poniedziałek",więc w poniedziałek też będzie miała dyżur w szpitalu
ooo to już w poniedziałek kolejna dzidzia?? trzymam kciuki

Cytat:
Napisane przez agunia82 Pokaż wiadomość

Co do żółtaczki, to lekarka w szpitalu radziła robić taką domową fototerapię, rano jak jest słońce to położyć dziecko przy oknie, tak, żeby słońce na niego świeciło przez szybę i tak niech sobie leży i się naświetla. Tylko pilnować temperatury, żeby dziecko się nie ugotowało
Nie wiedziałam, że tak mozna
Cytat:
Napisane przez wvictoria Pokaż wiadomość
Ja teraz żałuję, że zrobiliśmy tylko w sypialni. Mogliśmy jeszcze w salonie i pokoju dziecka. Naprawdę warto! Ciągle debatujemy nad budową domu i jeśli zaczniemy to na pewno będzie w nim klimatyzacja. Koszty nie są aż takie duże- klimatyzator z jednostką zewn. do jednego pomieszczenia to za 1200-1500 zł można kupić, a jak mąż kumaty to założy sam (mój jest elektronikiem automatykiem więc założył sam - trochę poczytał i poszło). Ja jestem zakochana w klimie
Cytat:
Napisane przez phdwao Pokaż wiadomość
ide spac bo mam muła przez tą duchotę, dobranoc
A rachunki za prąd nie są dużo większe??
anna99302 jest offline Zgłoś do moderatora