Hej
J Może nie pisałam tu za często, ale czytałam na bieżąco, więc mam nadzieje, że się zrewanżuje relacją.
A więc relacja z najcudowniejszego dnia marci45 i jej męża
J
CZWARTEK
Do 13 jeszcze byłam w pracy, gdzie dostałam życzenia od całej firmy i prezent. Później wraz z Tztem ruszyliśmy dokupić różne drobiazgi i następnie z moją sis do parku zrobić zdjęcie wiszące za nami na sali. Jako, że sobie nie podobałam się na żadnym, trochę to zajęło. Sis pojechała po resztę wazonów do ikei, a my wypłacić pieniążki, i tu pierwszy stres, bo okazało się, że mamy limity na kartach. Wypłaciliśmy tyle ile mogliśmy i ruszyliśmy o 24.00 na giełdę kwiatową. Zakupiliśmy cały tył auta kwiatów, niestety znaleźliśmy tylko trzy pęki goździków w naszym kolorze, więc większość kwiatów pozostała biała, ale już na sali tworzyło to mega efekt. Następnie pakowanie i ruszyliśmy do rodziców, gdzie dojechaliśmy przed 6 rano i położyliśmy się spać.
PIĄTEK
Pobudka o 8.00, bo na 10 miałam próbną u fryzjera 30 km dalej. W czasie jak byłam u fryzjera TZ zakupił brakujące wody, odebraliśmy paszporty i wróciliśmy do domku. Fryz wyszedł super, wszyscy myśleli, że już jestem uczesana do ślubu, a ta fryzura była taka na szybko i nie do końca dopracowana. Po drodze wstąpiliśmy do foto, który nam robił zdjęcia w studio i wybraliśmy pozy(co zajęło dość sporo czasu, bo żadna ze studyjnych poz mi się nie podobała). Na dodatek, akurat mama Tzta przechodziła i nas zauważyła, ale podomież nie domysliła się naszej niespodzianki. Wrociliśmy do domu i z przyszłą szwagierą wiązałyśmy kokardki na wódce. Później kościół i spowiedź, ksiądz nie chciał od razu nas przyjąć do podpisania aktó i złożenia ofiary i musieliśmy czekać i przyjechać ponownie na 19,40. Naczekaliśmy się, załatwliśmy wszystko u księdza i ruszyliśmy na salę. Strojenie zaczęliśmy o 21, na szczęście duża ekipa pomocników sprawiła, że poszło sprawnie i szybciutko. Faceci wynosili napoje i resztę do schowka, dziewczyny układały kwiaty, a ja rozkładałam winetki. Wróciłyśmy, zrobiłyśmy kwiatową poduszeczkę na obrączki, kąpiel i trochę przed 2 położyłyśmy się spać.
SOBOTA
Pobudka o 6, o 7 wyjazd do fryzjera. Fryzura i makijaż wyszły super, co poprawiło mi humor, jak wracałyśmy trochę pokropiło, ale nic tego dnia nie było w stanie zepsuć mi humoru. Wróciliśmy ruszyłyśmy robić kosze dla rodziców u babci i odebrać od babci moją suknie. Siostra pobiegła na miasto zakuić puder i tablice do auta, bo gdzieś je zapodziałam w międzyczasie, ja poprzyczepiałam parę balonów przed domem. Poszłyśmy do sąsiada stroić auto, gdzie zastał nas kamerzysta i nakręcił parę ujęć. Stwierdził, że pierwszy raz widzi jak Pmka z świadkową same stroją auto. Oczywiście po drodze TZ nas wylukał, i widział fryz i makijaż wcześniej, a ja bukiety, któe właśnie odebrał. Wyszły zupełnie inne niż zamawiałam, żałowałyśmy z sis, że same nie robiłyśmy, bo widząc co ona wyczarowała na sali, wyszły by mega lepsze. Szyko się ubrałąm(no może nie tak szybko), spóżniliśmy się do foto, przytarliśmy auto, później błogosławieństwo i do kościoła. Całą msze byłąm uśmiechnięta, TZ zdenerwowany, wszystkie przyjaciółki i sis płakały na kazaniu, które odprawiał nowy ksiądz i to był pierwszy jego ślub i był na maksa zdenerwowany jak mój TZ. Tz się zapomniał i na przysiędze dopiero za chwilę spojrzał na mnie. Wszystko wyszło super, kuzynki grały i śpiewały, kazanie było przepiękne. Wyszliśmy, ibsypali nas płatkami i nastąpiła mega długie składanie życzeń. Później sala, nie mogłam się doczekać jedzonka. Zjedliśmy, pierwszy taniec, mimo, że nie ćwiczony nie wyszedł najgorzej. Rodzice zachwyceni prezentami. Zepół super, mimo, że nie zdążyliśmy się z nimi spotkać przed, było dokładnie tak jak chcieliśmy. Super bawili gości, oczepiny wyszły też fajne. Wszyscy chwalili salę, polecam lampiony, cenowo tanie, a goście byli zachwyceni. Księga gości też okazała się super pomysłem.
NIEDZIELA
Poprawiny przed domem trwały do 1 w nocy, wszyscy popisywali się na zdjęciu za nami.
PONIEDZIAŁEK
Sesja wydaje nam się, że wyszła super, nie mogę się doczekać fotek z pleneru.
Co bym zmieniła? Tak naprawdę chyba nic, choć te bukiety bym powierzyła siostrze, a nie kwiacarni, no i więcej się wyspała, bo byliśmy trochę zmęczeni(choć noc poślubna oczywiście się odbyła

).
Jak wrócę z pracy wrzucę kilka zdjęć, też dekoracji, jakby któraś Pmka z Wawy była zainteresowana, bo moja sis rozkręca firme florystyczną, a moim (i nie tylko) zdaniem, ma świetne wyczucie i byłam zakochana w naszym wystroju.