cześć dziewczynki, zajrzałam do Was wczoraj ale wybrałam kiepski moment bo Adam właśnie się wybudził
Pojechałam do bratowej i przez 5 dni intensywnie spacerowałam, 2-3 godzin dziennie. W przeddzień powrotu do domu w poniedziałek rano miałam iść na badania krwi ale złapały mnie dziwne skurcze - po raz pierwszy w całej ciąży i zostałam w domu
Wieczorem po powrocie z galerii zaczął pobolewać mnie dół brzucha. W swojej spostrzegawczości zauważyłam, że są regularne jak w zegarku co 20 min, po 20:00 były co 15 minut (nie mogę powiedzieć, że bolesne - takie tam ćmienie w dole brzucha) około 22:00 skurcze co 7 minut i do tego pobolewanie kręgosłupa. Dzwonię do położnej mówię o skurczach na co ona - weź ciepły prysznic 40 minut i zobaczysz, że minie bo gdybyś miała skurcze porodowe co 7 minut to czułabyś ból

ok biorę ten prysznic i cały czas che mi się kupę, dużo czasu spędziłam na kibelku

zbliża się północ skurcze co 5 minut nadal mało bolesne ale nie mogę zasnąć. Koło godziny 3 zaczęły się skurcze co 3 minuty, zaczyna boleć, pomaga jak kręcę biodrami, pomaga jak polewam brzuch ciepłą wodą. Waham się czy dzwonić do położnej - dzwonię - co słyszę: "to nie poród bo skurcze porodowe bolą Pani A." myślę sobie "durna babo jadę na porodówkę" wezwałam taksówkę, bratowa wzięła mi torbę, położna zbadała mnie na izbie przyjęć, mówi przebierz się będziemy rodzić. Jak to???????????!!!!!!!!!!!! !!!!!!!! Teraz, zaraz, już? Tak rozwarcie 6 - 7 cm (możecie sobie wyobrazić w jakim szoku byłam). Zadzwoniłam po położną, przyjechała, podłączyła mnie pod ktg. Skurcze regularne trwały u mnie od 20:00 w poniedziałek do 6:00 we wtorek. Ból pojawił się dopiero przy skurczach partych. Rozrywający ból, cisnący mnie do ziemi, nie potrafiłam przeć, opadałam z sił, w okół mnóstwo personelu pomagają jak potrafią, parłam dobre 2 godziny! Udało się, Adam urodził się o 8:15 nasze małe kochane szczęście

nacięto mnie, pękła mi szyjka, nie chcę wiedzieć ile miałam szwów. Najgorsze po partych było rodzenie łożyska, u mnie trwało to 25 minut, jeszcze chwila i musieliby je usuwać ale udało mi się urodzić to łożysko. Po porodzie zapomniałam o całym bólu, teraz piszę o tym ze spokojem bez emocji i traumy. Mój lekarz podczas porodu przytulił mnie, pogłaskał, pogratulował syna

położna też nieoceniona, kiedy trzeba nakrzyczała bo zupełnie jej nie słuchałam. Ona jedno ja drugie

stwierdzili, że straszna ze mnie maruda
Opiekę poporodową oceniam na 4/10 pomoc mojej mamy nieoceniona bo nacięcie uniemożliwiało mi chodzenie i siedzenie. Teraz jest ok.
Adam jest taki kochany. Dużo śpi, karmię piersią ale moje mleko chyba mu nie odpowiada, robi rzadkie śmierdzące kupki i ma gazy, obserwuję go jeżeli będzie się to utrzymywać pójdę do pediatry po poradę co dalej z karmieniem.