Dot.: Syndrom biżuteryjki
ja zawsze czekam na listonosza jak na zbawienie, kiedy dostaję nareszcie tą upragnioną paczkę natychmiast ją rozrywam i kładę wszystko na łóżku.
po 5 minutach już mam pierwsze kolczyki i tak szybko leci aż do czasu...
kiedy siedzę...
i siedzę...
i patrzę...
podnoszę jeden koralik...
myślę uhm nie jednak nie pasuje...
drugi.....
y-y.....
i tak mijają już kolejne dni :x aż wreszcie się coś wykluje.
i następne zamówienie.
IHA!
|