Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Mondello
Wiadomości: 324
|
Dot.: Rodzice pojechali na wakacje, a dziecko...
Oj, mam wrażenie, że tu niektóre mamy same sobie kręcą sznur na szyję. Historai się sprzedała, wywołała oburzenie, reporterzy ze śmietnikowych gazetech ruszyli w teren... I nagle może się okazać, że jak Wam dziecko z ogródka wyjdzie i złapiecie je, zanim weszło na ulicę, to dzień później zobaczycie siebie i dziecko w gazetach, wśród miliardów wypowiedzi oburzonych matek, jak mogłyście spuścić z oka i co z tego, że nic się nie stało, jak stac się mogło. A po dwóch dniach, podw pływem opinii publicznej, ruszy procedura ograniczenia Wam praw rodzicielskich. Bo małe dzieci nigdy nie powinny płakać. Czy próbować się wymknać z ogrodu/sklepu na ulicę. Czy zadławić się drażetkę. Prasa pokaże, światłe społeczeństwo oceni, a odpowiednie służby ze wruszeniem ramion dzieciaka zabiorą.
Takie sceny, jak ta na lotnisku, zorgrywały się mniej więcej przez cały wrzesień w przedszkolu, do którego chodziłam. Włącznie z wyrywaniem dziecka mamie przez przedszkolankę i ucieczkę biegiem tej mamy. Po roku większość dzieci kochała to przedszkole. Mechanizm powstawania traum i różnego rodzaju lęków jest niesety bardziej skomplikowany. Moja koleżanka cierpi na wiele problemów, które zaczęły się, kiedy wieku pięciu lat rozwieszała z mamą pranie i prześcieradło sfrunęło jej na głowe. Dlaczego? Do dzis nie wiadomo...
Tak przy okazji, to zauważyłam, że tych rodziców ( a nawet nie rodziców, negatywnie oceniana jest głównie matka ) najgorzej oceniają mamy obecnie małych dzieci. mamy, których dziecie mają obecnie naście, dzieścia czy dzieści lat już nie. Tu zdanie są mocno podzielone. Może dlatego, że wiele z tych kobiet pamięta sytuację, w której mąż wyjeżdżał z Polski, nie planował powrotu, żona dostawała paszport, żeby go odwiedzić, ale paszportu nie dostawało już kilkuletnie dziecko, które mialo być gwarancją, że kobieta wróci. Wiele nie wracało. Nawet te kobiety nie zostały tak jednoznacznie negatywnie ocenione, jak mama tego zostawionego na lotnisku.
Tak naprawdę ta historia byłaby pewnie taka rodzinna anegdotą, z której wszyscy by się za kilka lat śmieli. Ale nie będzie. Dziecku sie za to powie, że na sto procent ma traumę i wszystko, co zrobi w przyszlości, to skutek tej traumy i wina jego rodziców. Tych rodziców po powrocie do Polski ktos zlinczuje, bo on jest dobrym rodzicem, a oni nie, to on ma prawo. I tyle.
A tak w ogóle, dochodzę do wniosku, że ja i zapewne większość wizażanek cudem się uchowałyśmy w dzieciństwie. Urodzone jest przez błyskawiczne cc - i traumy brak. Mamę zobaczyłam kilka miesięcy po narodzinach, jak ją wypuścili z kardiologii, a mnie z neonatologii - nadal, traumy nie ma. Ciągle gdzieś jeździliśmy, to z rodzicami bardzo daleko, to jechałam do innego kraju do dziadków sama na miesiąc w wieku trzech lat. Wspominam fajnie. Potem samą wsadzali mnie rodzice do samolotu - też, traume powinnam mieć jak stąd na księżyc. Nie mam. Traumy nie miała nawet moja babcia ze strony ojca, która rok spędziła w warszawskim getcie. Ale to dziecko na sto procent będzie miało. Nawet jakby nie miało objawów, to mu ją się wmówi.
|