2012-07-26, 22:35
|
#281
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
|
Dot.: oglądanie porno - czy to zdrada?
Cytat:
Napisane przez sine.ira
Dla mnie z kolei nie ma różnicy pomiędzy oglądaniem gołych pań kręcących sie na rurce, a tych wypinających się do kamery. Naprawdę nie wiem gdzie tu leży różnica ? Chyba w tym, że mało który onanizuje się w trakcie oglądania występu na żywo, w przeciwieństwie do oglądania zdjeć pornograficznych. Od strony psychicznej to nie ma przecież żadnego znacznia.
|
Ja z kolei nie mam nic do filmów porno, podobnie jak do zdjęć nagich kobiet. Natomiast oglądanie występu na żywo uznaję za zdradę, o czym zresztą od razu mojego mena poinformowałam. Na szczęście On ma podobne podejście, ale ma też znacznie szersze kryteria zdrady. Dla mnie zdrada to wszelkie pocałunki ( z wyjątkiem takiego w policzek na powitanie), mizianki czy nawet misiowate przytulanie, nie zapominając o tak oczywistych sprawach jak seks oprócz tego myślę, że miałabym poważny problem z zaakceptowaniem/wybaczaniem jakiś internetowych flirtów, cyberseksów czy innych tego typu tworów. Innymi słowy- żadnych portali randkowych, jak coś takiego wyjdzie na wierzch to pakuję walizki.
Natomiast nasze podejścia różnią się jeśli chodzi o taniec. On uważa, że taniec zajętej dziewczyny z dopiero co poznanym chłopakiem to zdrada. Podobnie w odwrotną stronę- taniec zajętego faceta z w sumie nieznaną dziewczyną.
Swojego czasu, na początku związku mieliśmy duże ścięcia jeśli chodzi o wyznaczenie kryteriów zdrady i w sumie dało mi to dużo do myślenia- koleżankom zawsze mówie, żeby możliwie szybko ustaliły wchodząc w nowe związki co oznacza słowo "zdrada" dla każdej ze stron, bo co człowiek to inne podejście.
Mam koleżankę, która uważa, że porno to zło, nie ogląda, a jej mężczyzna też twierdzi, że odkąd z nią jest nie odpalił ani jednego filmiku. Są w związku na odległość ,widują się co 2-3 tygodnie. Po pijaku, w męskim gronie przyznał się mojemu TŻ, że najbardziej lubi porno z cycatymi blondynami i prosił, żeby nic nie mówić mojej koleżance. Czy takie okłamywanie jest fair...nie wiem, ja mam wrażenie, że On to robi dla świętego spokoju, bo Ona by ten fakt zaakceptowała, ale zapewne po wielu kłotniach i morzu wylanych łez. Niby nie da się zbudować związku na kłamstwie, ale im póki co nieźle to wychodzi, strach pomyślec co się będzie działo gdy prawda wypłynie na wierzch
|
|
|