2012-07-27, 22:15
|
#8
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Gdzieś tam na końcu świata :)
Wiadomości: 3 048
|
Dot.: O pierwszej jeździe bez eLki - wspomnienia z pierwszej podróży z prawkiem
W dzień odbioru prawka czyli gdzieś okolice 30.05.2007 (matko, ponad 5 lat temu... ). Z bracholem jego starą cliówką bez wspomagania pojechaliśmy do wydziału komunikacji odebrać moje prawko, ja wracałam Pogoda była paskudna - świeciło makabrycznie słońce i padał deszcz. Ale to pikuś - najgorszy był wyjazd spod urzędu Samochody poupychane tak, że do teraz niezbyt chętnie bym po nim jeździła, tak ciasno, a musiałam samodzielnie wyjechać, z uśmiechem brata na fotelu obok i tekstem "jak przytrzesz, to twój problem, nie mój" Nie przytarłam, nawet mi nie zgasł ani razu(samochód był wybitnie sympatyczny ), tylko się siłować z brakiem wspomagania musiałam. Do domu miałam 15 km, brat jak tylko wyjechaliśmy z miasta i rozpędziłam się do całych 80 km/h śmiał się, że mam nadusić ten gaz mocniej Ogólnie było śmiechu nie mało - na parkingu w szczególności, bo oczy to ponoć miałam ogromne z przerażenia 
Zapomniałabym o pierwszej wycieczce ze zdaną kat. A 
Zdawałam w październiku, więc prawko do odbioru początek listopada. Piździło już trochę, ale uparta baba zawsze dopnie swego Wzięłam motor brachola i wycieczka z chłopem mym (on na motorze jego brachola ) do mojej kumpeli. Dwie pary spodni, bo zimno, a motocyklowych jeszcze nie miałam, kurtka skajowa , rękawiczki zimowe i adidaski, tylko kask normalny Wjechaliśmy do miasta, wszystko git, ale na jednym skrzyżowaniu, co musiałam skręcić w lewo, za szybko chciałam wjechać, najechałam na jakieś syfne kamienie i inne dziadostwa i małżonek zgubił mnie z pola widzenia swoich lusterek Cofnął się, a tu głupia baba opiera na łydce jakieś 180 kg żelastwa, żeby nie podrapać, bo "michał mnie zabije jak coś wywinę i podrapię!" . Pomagał mi w efekcie stawiać krowę do pionu. Nogę miałam siną i obolałą ponad miesiąc, motor delikatnie podrapany wydech (brachol nie zauważył, a dokładniej to myślał, że już tak było ), ale ogólnie brachol się o sytuacji dowiedział chyba po dwóch latach Jedyne o czym myślałam trzymając motor na łydce "matko, jaka siara" , nie o tym, że mnie noga boli
__________________
 W świni siła! W świni moc!
Edytowane przez Świniaczek
Czas edycji: 2012-07-27 o 22:29
|
|
|