2012-07-30, 18:47
|
#251
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 301
|
Dot.: Wizyty w szpitalu po porodzie - TAK czy NIE?
Cytat:
Napisane przez Klarissa
Wszystko jest kwestią podejścia matki. Dla mnie było fajne to, że mogłam być z córką cały czas, nie miałam ochoty nikomu jej oddawać pod opiekę. Uświadomiłam sobie, że od tej chwili na zawsze ona będzie pod moją opieką i muszę zrobić wszystko aby mieć siły tę opiekę sprawować. Nigdy nie odebrałam bym opieki nad własnym dzieckiem jako "wpychania mi dziecka", to naturalne, że dzieckiem zajmuje się jego matka i to nie powinna być dla matki żadna krzywda. A kobiety, które są w na prawdę złym stanie są wyręczane w tej opiece.
Poza tym nie rozumiem matek, które po porodzie chcą się pozbyć dziecka i odpoczywać w samotności. To dla noworodka ogromna krzywda zostać odłączonym od matki i przeniesionym do obcego, nieznanego miejsca, w świecie, którego jeszcze nie zna i nie rozumie. Za nic nie pojmę takiego egoizmu zdrowej kobiety, która przeszła poród naturalnie i tak na prawdę zdrowotnie nic jej nie dolega - pomijam przypadki medyczne, które wymagają specjalnego traktowania.
|
Nie chodzi mi o to, że dla mamy krzywda to opieka na dzieckiem. Ale jak nie mogłaś zostawić dziecka pod opiekę, żeby wziąć prysznic? To też jest "normalne"? Nikt się nie przejmował, że noworodek jest zostawiony sam w sali, a mama pod prysznicem zasłabła. To też jest normalne?
I jakoś te położne nie martwiły się odłączeniem dziecka od matki, kiedy zabierały dziecko po porodzie nie pokazując nawet mamie i nie przynosiły cały dzień jak mama była na sali pooperacyjnej. A jak tylko minęło 12h to dawali dziecko i nawet nie sprawdzali czy mama jest w stanie samodzielnie wstać i zmienić pieluchę. Przez cały dzień położne nie zaglądały do sal, nie sprawdzały czy czegoś potrzeba mamie lub dziecku. Nie było przy łóżka dzwonków, żeby w razie potrzeby zawołać - trzeba było wstać i samemu iść do nich lub prosić inne mamy o pomoc. Niektóre po cc miały problem, żeby przejść przez korytarz po środek przeciwbólowy - to też nikogo nie interesowało, jeszcze były pretensje, że ma czelność o 3 w nocy przeszkadzać w spaniu, bo ją boli.
Fajnie zasłaniać się dobrem dziecka, kiedy jest to wygodne. Ja bardzo cieszę się, że miałam córkę obok siebie - jednak przez pierwsze dwie noce nie dawałam rady samodzielnie się nią zająć. W dzień tż robił wszystko a ja leżałam i podziwiałam. Z jednej strony położne krzywo patrzyły na dokarmianie mm, a z drugiej potrafiły cały dzień nie podać dziecka jak mama musiała leżeć. No patologia.
|
|
|