Dot.: Wasze teściowe lubią Was? A Wasze mamy Waszych facetów?
Sytuacja bez wyjścia.
Mam problem, z którym kompletnie nie potrafię sobie poradzić. Zdecydowałam się napisać o nim tutaj ponieważ jest coraz gorzej. Potrzebuję więcej opinii na ten temat żeby dowiedzieć się czy moje pretensje są czymś normalnym czy po prostu oszalałam. Mam nadzieję, że nie przerazi was obszerność mojej wypowiedzi i zdecydujecie się na przeczytanie jej a później udzielicie jakichś wskazówek. Przede wszystkim liczę na jakieś porady co mogę zrobić, żeby było dobrze a nie skrzywdzić nikogo. Mi w tym przypadku wydaje się to niemożliwe. Jestem okropnie zazdrosna o mojego narzeczonego. Muszę pokrótce przedstawić wam TŻ i mamę żebyście zrozumieli też ich zachowanie. Zacznę od tego, że ja i mój narzeczony bardzo się kochamy. TŻ jest najważniejsza osobą w moim życiu za która poszłabym na koniec świata bez zastanowienia. Jego rodzice nie okazywali mu tyle uwagi ile potrzebował, nie są i nigdy nie byli na tyle otwarci żeby o wszystkim z nim porozmawiać, zawsze mówili: rób jak uważasz. Do tego czuł się gorszy od reszty rodzeństwa. Moja mama natomiast zawsze chciała ze mną o wszystkim rozmawiać ale ja nie byłam na tyle otwarta poza tym jak poszłam na studia to nigdy sama nie zadzwoniłam do domu tyko ona do mnie a ona tego właśnie ode mnie oczekiwała, że to ja będę dzwonić pytać co u niej itd. Tym bardziej, że z tatą nie miała dobrych relacji. Chociaż się starała to nigdy jej nie pochwalił ja też bo jakoś nie przeszło mi to przez gardło ale to dlatego, że ogólnie mam problem z okazywaniem uczuć. Mama bardzo dużo mi pomaga. Mój narzeczony pokochał moją mamę jak swoją a ona jego jak syna a ja nie potrafię tego zaakceptować i już momentami wychodzę z siebie. Na początku mama nie lubiła mojego TŻ ciągle coś jej nie pasowało. Ja byłam tak zakochana, że nie widziałam w nim żadnych wad. Jednak mama tak bardzo starała pokazać mi jego złe strony aż ogarniała mnie taka wściekłość, że zaczęłam o wszystko mieć pretensje a przecież sama ideałem nie byłam (były to bardzo błahe sprawy np. typu kilkuminutowego spóźnienia, stylu ubierania itp Od tamtego czasu wszystko musiało być po mojej myśli a on biedny starał się jak mógł żeby mnie zadowolić i tak jest do dziś. We wszystkim mi ustępuje. (dobrze wiem że nie powinno tak być ale zrobiłam się taka nerwowa, że pierwsze nawrzeszcze a później się nad tym zastanowię i mam wyrzuty sumienia). Wszystko się zmieniło gdy wyjechałam do pracy za granicę. TŻ przyjeżdżał do moich rodziców w odwiedziny na herbatkę i tak się z mamą polubili, że nawet zaczęli pisać do siebie smsy. Na początku wcale mi to nie przeszkadzało wprost przeciwnie cieszyłam się, że mają ze sobą dobry kontakt. Nagle ja zaczęłam zbierać ochrzany bo TŻ o czymś się wygadał w smsach albo odwrotnie. Miałam też pretensje bo zaczęli pisać o mnie razem zastanawiać się co byłoby dla mnie lepsze (normalnie jakby ja była dzieckiem a oni moimi rodzicami) strasznie mnie to wkurzało. Moja mama strasznie dużo mówiła i zadawała wiele pytań a TŻ cieszył się że tak się nim interesuje i wszystko jej opowiadał (nigdy nic złego na mnie nie mówił). Widząc, że mnie wkurzają ich smsy i wtrącanie się mamy we wszystko pokłóciłam się z nią. Przestała się o cokolwiek pytać, aż byłam zdziwiona, że dała radę znając jej naturę. Od października zaczęły się studia, przyjeżdżałam do domu na weekendy. (TŻ przynajmniej 2 razy w tygodniu pracował zaraz obok naszego domu) za każdym razem po pracy mama zapraszała go na herbatę. Pracę kończył o 21/22 więc nie raz siedział na tej herbatce nawet do 1. Mnie to okropnie wkurzało, wiedziałam, że moja mama może gadać godzinami ale o czym można było tyle mówić z przyszłym zięciem? Nie cierpiałam jak mówili o mnie więc im tego zabroniłam ale skąd miałam wiedzieć że tego nie robią? Poza tym drażniło mnie to że ona wie o TŻ tyle co ja a przecież byłam jego dziewczyną a ona tylko teściową. Ja wysyłałam TŻ smsa ze słowem gratuluje a ona dzwoniła i gratulowała nawet zdania głupiego kolokwium i jeszcze mówiła że jak wróci to dostanie za to buziaka (jak małe dziecko) ( jeszcze wiadome było zawsze, że zda kwestia tylko tego czy będzie to 4 czy 5). Drugą miłością mojego chłopaka była piłka nożna wiele razy prosił mnie żebym obejrzała z nim mecz ( ja ich nienawidziłam) jednak wiedząc jak mu na tym zależy zgodziłam się ale zaraz zasnęłam więc dał sobie spokój przekonał się że kibica ze mnie nie zrobi za to moja mama zaczęła oglądać te mecze (w sumie to nawet ich nie oglądała bo też nie lubiła ale sprawdzała w Internecie wyniki i przesyłała mu smsem (jeśli np. nie mógł obejrzeć) TŻ oczywiście był w siódmym niebie. Jak mówiłam żeby przestała to mówiła , że przecież mogę ja się tym zainteresować jak tak kocham TŻ. Kiedy zaczęłam płakać siadła obok mnie a ja powiedziałam jej wtedy, że ja nie jestem w stanie tego obejrzeć a to jest przesada żeby ona tak się mu podlizywała. Zaczęłam się strasznie wściekać o ich herbatki po pracy TŻ (może tez dlatego że widziałam się z TŻ tylko w weekend a wtedy też pracowałam więc nie raz nie wiele z nim rozmawiałam, on coś mówił a ja spałam, zauważyłam że mniej mi opowiada. Czasem było tak, że mama wiedział więcej ode mnie. Zaczęła chować przede mną komórkę tak jakby obawiając się czegoś (chociaż nigdy wcześniej nie zaglądałam do jej telefonu) Pewnego razu nie wytrzymałam wzięłam jej komórkę i przeczytałam wszystkie smsy. Okazało się że pisali ze sobą jak najlepsi przyjaciele. Co gorsza oboje użalali się nad sobą i nawzajem pocieszali. Np. moja mama że jaka to jest stara i gruba a on że to nie prawda nie jedna dziewczyna chciałaby tak wyglądać w pani wieku itd. Poza tym mama w tych smsach robiła z siebie taką biedną że nie ma co się dziwić że taki dobry się dla niej zrobił i zawsze jej bronił. W rozmowach ze mną mówił, że rozumie moje pretensje do mamy a później w smsach do niej pisał niech pani się nie przejmuje ona jest w takim wieku ale panią kocha itd. Był tam też sms treści: choćby nie wiem co się stało i pani córka zabroniła mi z panią pisać to niech pani wie że zawsze pani pomogę bo bardzo panią kocham. (wiem że chodziło mu w sensie matki bo w smsach do niej pisał też że mnie bardzo kocha i że ma najwspanialszą dziewczynę) – ale i tak to już było za wiele dla mnie. W tych smsach uzgodnili też że będą pisać ze sobą nadal ale za moimi plecami. Powiedziałam, że chociaż kocham go najbardziej na świecie to zrywam z nim bo to jest dla mnie chore żeby 2 najważniejsze osoby w moim życiu zgodziły się na okłamywanie mnie. TŻ płakał prosił o wybaczenie powiedział że nie zdawał sobie sprawy że tak to wyglądało i że takie coś może zaszkodzić naszemu związku. Mama podobnie zareagowała. Wybaczyłam mu i kategorycznie zakazałam im pisania smsów oboje mi to obiecali. Jakieś 3 dni później dowiedziałam się że mama znowu napisała do TŻ tyko tym razem on mi o tym powiedział wiedząc jakie będą konsekwencje gdy odkryję prawdę ale zabronił mi też powiedzieć o tym mamie. Obiecałam że tego nie zrobię. (nienawidziłam jak jej bronił wtedy jeszcze bardziej byłam wściekła). Pewnego dnia sama odkryłam to, że do niego napisała więc mogłam jej to powiedzieć nie zrywając obietnicy danej TŻ. Mama była wściekła myślała że to TŻ ją wydał. Była naprawdę wściekła powiedział, że ją zdradził i nie chce mieć z nami nic do czynienia. TŻ bardzo to zabolało. Mama jednak nie potrafiła długo się na nas złościć i wszystko zaczęło się od nowa. Do mojej siostry zaczął przychodzić chłopak i on też zaczął podlizywać się mojej mamie a TŻ umierał z zazdrości o nią. Mówił: ja tyle pracowałem nad tym żeby Twoja mama mnie polubiła a on dopiero zaczął chodzić z Twoją siostrą i już ma być traktowany tak jak ja? nie pozwolę na to. Dobrze wie, że jego zazdrość jest czymś głupim więc od jakiegoś czasu ukrywa to ale ja i tak wiem że jest zazdrosny. Poza tym moja mam zapewniła go że jej relacje z nowym zięciem nigdy nie będą tak dobre jak z nim. Chłopak siostry też zaczął pisać z moją mamą smsy ale były to naprawdę głupoty nie to co z moim TŻ a mama mówił mi widzisz pisze z nim a Twojej siostrze to nie przeszkadza. Tyko że przed siostrą nie chowa tel a nawet czyta jej te smsy. Pozwoliłam im pisać smsy ale tyko służbowe ale później i o nie byłam wściekła b przecież są wakacje TŻ często do mnie przyjeżdża to mogą przy mnie porozmawiać o tym co piszą. Teraz zabroniłam im jakichkolwiek smsów i rozmów przez tel za moimi plecami. Mama myślała że TŻ mi się sprzeciwi ale tego nie zrobił. Na początku był na mnie zły ale widząc, że mi też nie jest dobrze w nowej sytuacji bo chociaż wszystko niby był po mojemu to TŻ był zły a przecież jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Ja widziałam tyko jedno rozwiązanie. Nie mogłam się zgodzić na żadne smsy ani rozmowy beze mnie bo we wszystkim wyczuwałam spisek ale mogłam postarać się o to żeby umożliwić więcej spędzania razem czasu przy mnie (przecież oboje twierdzili że nie mają przede mną tajemnic więc niby czemu przy mnie nie mogli rozmawiać jak dawniej? TŻ może i by się na to zgodził ale mamie absolutnie się to nie spodobało. Powiedziała, że tak jak mi jako swojej córce nie powie wszystkiego przy TŻ tak samo swojemu synowi czyli TŻ nie powie wszystkiego przy mnie, ale gdy TŻ ustąpił ona nie miała wyjścia. Zgodziła się ale znowu pokazuje muchy i swoje niezadowolenie a TŻ to boli, że te relacje tak wyglądają. On chce żeby wszyscy byli zadowoleni ja też ale to jest nie do wykonania i co z tego, że mnie słucha jak ciągle pyta czemu musi tak być. Każde nasze spotkanie kończy się tym tematem i każda nasza rozmowa. Powiedział, że może w ogóle z nią nie rozmawiać jeśli tylko ja zacznę z nią o wszystkim mówić, będę jej pomagać i stanę się jej przyjaciółką a ja po tym co się stało na pewno nie będę. (widzicie więc jak bardzo ją kocha) TŻ stara się jakoś naprawić relację z mamą np. ostatnio jak podała mu obiad i wyszła to napisał kartkę bardzo dobre dziękuję a ja jak zobaczyłam tę karteczkę to myślałam, że połknę. On chce na dobrze a przez to ja ciągle na niego krzyczę. Jestem strasznie zazdrosna o to co mama dla niego robi. Ostatnio dostał jakiejś wysypki chciałam znaleźć na nią lekarstwo szukałam w internecie opisywali ten rodzaj alergii ale nie napisali co może pomóc. Strasznie go to bolało więc w ostateczności poszłam z tym do mamy i oczywiście wystarczył 1 tel do znajomej z apteki i już miała komplet lekarstw. Wiadomo, że zawsze będzie lepsza w tym ode mnie bo jest starsza i więcej wie. Powiedziałam TŻ żebyśmy wszyscy udali się do psychologa ja z moimi nerwami, on z tym że zawsze musi być najlepszy (tu nie chodzi tylko o mamę ale o wszystkie dziedziny) a mama z tym, że mając złe relacje z mężem nie może przecież uciekać się do mojego narzeczonego. TŻ i mama uważają, że może to i nie jest normalna sytuacja ale ja przez swoje nerwy robię z tego wielką aferę. Ostatnio nie poznaję samej siebie jakby jakiś diabeł we mnie wstąpił, drę się o wszystko do tego cały czas go kontroluje. Boję się o nasz związek. Proszę o pomoc z góry dziękuję za odpisanie
|