Napisane przez Candy_lips
Witam. Gdy dowiedzieliśmy się, że mama zachorowała na raka szyjki macicy byliśmy załamani, normalna sprawa. Mnie mama jest szczególnie bliska, łączy nas szczególna więź i sama myśl o raku była druzgocącą, wylałam wiele łez. Przekopałam też Internet, by jak najwięcej dowiedzieć się o tej chorobie. Miałam chwile słabości i myśli, co by było gdyby i smutek, bo życie bez niej byłoby takie no, mniej pełne.
Rak był zaawansowany, z tego co pamiętam to 4 grupa. Mama przeszła chemioterapię, radioterapię, a potem jeszcze brachyterapię. Ma bardzo silny organizm, nawet nie wymiotowała przy chemii, nie straciła wszystkich włosów i nieźle się czuła, ogólnie jest bardzo silną osobą.
Wyniki po leczeniu były bardzo dobre, jednak teraz po 2 latach kontroli okazało się, że ma sporo podwyższone markery. Dziś miała robioną tomografię. Jutro będą wyniki. Każdy z nas się boi. Choć wiemy, że podwyższone markery to może być nawet nic niegroźne, może stan zapalny? Mama bardzo płakała, ale teraz sama mówi "Ej.. nie martwcie się, to na pewno nic groźnego" i jest uśmiechnięta, jak zawsze. To mnie cieszy. Chciałam, po prostu się wygadać. Wiadomo, że tu nie da się wiele odpisać, na mój post. Teraz, po prostu nieco mi lżej i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
|