[mansell]

Witajcie,
nie bardzo wiedząc gdzie można się udać po jakieś rady bez korzystania z pomocy specjalisty (ze względu na finanse) zawitałem tu w celu uzewnętrznienia. Problem dziwny, ponieważ mam 24 lata, chyba jestem prawiczkiem (zależy czy liczymy seks oralny) i nie odczuwam właściwie żadnego pociągu do kobiet. Czasem gdzieś pojawi się chęć na seks, ale raz, że zaraz mi przechodzi, dwa, że nie potrafię tego zogniskować na konkretnej osobie. Widząc ładną kobietę nie postrzegam jej przez pryzmat obiektu seksualnego a zwracam uwagę po prostu na to jaką ma fajną fryzurę, ubranie czy jakiś detal. Pytanie zatem, macie jakieś pomysły jak to pożądanie w sobie rozbudzić?
Dla ułatwienia napiszę coś o sobie - jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny to jestem jegomościem o przeciętnej urodzie, tj. nie spotykam się z jakiś oburzeniem moim wyglądem, ani też nie czuję na sobie wielu rozpalonych spojrzeń ot taki raczej przeciętniak, chociaż nie raz usłyszałem, że się jakiejś podobam lub byłem podrywany, ale i tak spotykała się z moim brakiem zainteresowania (pomimo wielu starań). Nie jestem osobą nieśmiałą, mającą problem z zagadaniem do kogoś na ulicy, jestem natomiast typem samotnika a ludzie są dla mnie obojętni. Nie znaczy to, że nimi gardzę czy ignoruję, po prostu nie czuję do nich przywiązania ani potrzeby kontaktu. Problem nie wynika również z moich przekonań religijnych.
Oto co może mnie ograniczać (tak mi się wydaje): mam małe doświadczenie z kobietami, co mnie mocno hamuje (myśl, że ona może być mocno niezadowolona moimi nieco niepewnymi ruchami mnie wkurza),Plamki Fordyce'a, co jest trochę dyskomfortowe, ponieważ mocno niestetyczne, oraz mam problem z szybkim dochodzeniem (no to już uważam za wstyd).
Był bym wdzięczny za jakieś pomysły. "Jakoś to będzie", "Po prostu to zrób" nie zagrzewa mnie do działania (podobno jestem ciężki do zmobilizowania do czegoś na co nie mam ochoty )