[ze-smutnymi-oczami]

Przypomniało mi się, że kiedyś jak byliśmy mniejsi, ze znajomymi bawiliśmy się w chowanego po piwnicy. Do tej piwnicy było jedno wejście i wyjście, jedna wnęka. Zawsze gasiliśmy światła, żeby nas nie było widać, a osoba szukająca musiała wejść do piwnicy i rozpoznać każdą osobę.
Któregoś razu zostałam tylko ja i koleżanka, po drugiej stronie piwnicy zapaliło się światło, Wystraszone wyszłyśmy z tego miejsca. Chłopacy nas wyśmiali {w sumie istniała możliwość, że światło samo się zapala-trochę zepsute}
Ale innym razem, jestem pewna, że to przeżyłam, choć nie powiedziałam tego chłopakom. Jak zawsze bawiliśmy się po prostu. Potem zostałam ja i kolega. On chodził po piwnicy, zaglądał itp. Ja stałam schowana za murkiem {on mnie prosił abym nie wychodziła}. Potem coś powiedział, nie usłyszałam, ale przyszedł i stanął przede mną. Stałam tak z nim, coś do niego mówiłam, ale nie odpowiadał. Nikt nas nie szukał więc byłam trochę zdenerwowana. Przykucnęłam, zaczęłam ciągać go za nogawkę i mówić 'wychodzimy, wychodzimy'. A on dalej stał i nic nie mówił. Powiedziałam 'jak se chcesz, ja idę'. Wstałam i poszłam. Wyszłam na dwór i co ujrzałam ? Chłopak, którego rzekomo ciągałam za nogawkę już dawno siedzi sobie na barierkach, wszyscy poodbijani siedzieli i się śmiali ze wszystkiego, a osoba która miała szukać już dawno tego nie robiła, bo po co ? Gra się skończyła. Ja nikomu o tym nie mówiłam. Jestem pewna, że kogoś ciągałam za tą nogawkę, widziałam w ciemności jakąś postać... Tylko kto to, skoro wszyscy siedzieli już dawno na podwórku ?...

Dodam, że moja Siostra od religii mówiła, że to normalnie, że duchy z nami obcują. {'świętych obcowanie'}.