|
Dot.: Koty- część V
Zwykle jak wracam z pracy, to kotek sąsiadów siedzi na balkonie.
Dziś wracam, a kicia pod balkonem i miauczy głośno, podchodzi do ludzi, zaczepia ich, wywala brzuch i prowadzi w stronę bloku. Zaprowadziła mnie pod klatkę, więc dzwonię do właścicieli, ale nikt nie otwiera.
A ta miauczy, barankuje, skacze na mnie... Wzięłam ją do siebie, dałam jedzonko, wymiziałam i grzeczną na rękach zaniosłam do domu.
Okazało się, że ludzie nie zauważyli zniknięcia kota, sama zeskoczyła z 1. piętra. Nie był to jej pierwszy raz.
Powiedzieli, że nie chce im się szpecić balkonu siatką (mają jeszcze szczeniaka, który też może wypaść) i nie będą jej sterylizować, "bo koty na osiedlu zjadają szczury w piwnicach".
Po wyjściu od nich miałam ochotę przyczaić się na jej kolejny wyskok i zabrać do domu...
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
|