Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Grupa wsparcia dla problemowych kobitek w związkach
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-08-11, 12:54   #430
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 384
Dot.: Grupa wsparcia dla problemowych kobitek w związkach

Cytat:
Napisane przez anuluu Pokaż wiadomość
Liu z twojego poprzedniego postu wynika, że ty nie masz problemu z zazdrością (ja bym chyba nie wytrzymała takiej ilości kobiet wokół mojego TŻ) ty masz problem z tamtą konkretnie laską, a raczej jej sposobem zawarcia przyjaźni z TŻ :/. Powiedz otwarcie TŻ że o ile lubisz/tolerujesz jego wszystkie koleżanki i przyjaciółki to ta jakoś ci tak podpada i masz złe przeczucia. Napewno cię zrozumie .

Ja wczoraj miałam pisać tuż przed północą, ale siły nie miałam, mój TŻ tak się załatwił że nie wiedział co się dzieje i ledwo go dotransportowałam do mojego łóżka.. Jak wracaliśmy z tej imprezy całej oczywiście ja jako jedyna trzeźwa to gdy zostaliśmy sami zaczęłam płakać.. Czułam się z tym wszystkim sama . Kurczę tyle rzecz chciałabym mu niekiedy powiedzieć ale nwm jak .
Mój TŻ pracuje praktycznie z samymi kobietami i jakoś żyję. Nie jest łatwo, ale co zabronię mu chodzić do pracy? Albo rozmawiać z płcią przeciwną w ogóle? Nie uważasz, że to chore??? Liu widzę, ma dobre podejście, trzeba tylko jeszcze cały czas pracować. Co Ty byś powiedziała gdybyś miała wokół siebie większość kolegów, a nie koleżanek i TŻ by Ci o to robił awantury? Wytrzymałabyś? Bo ja nie.

Ile jesteś ze swoim TŻ, że nie wiesz jak z nim po prostu normalnie otwarcie porozmawiać? Miesiąc, dwa? Przy dłuższym stażu nie wyobrażam sobie nie rozmawiać ze sobą szczerze o swoich odczuciach.

Cytat:
Napisane przez Planet Spa Pokaż wiadomość
Postanowiłam zapytać Was o radę, jako, że nie wiem już co robić, potrzebuje neutralnego spojrzenia.

Od ponad roku jestem w związku. Mój chłopak pochodzi z Ameryki południowej, nie mieszkamy też w Polsce. Bywało miedzy nami róznie, wiadomo, roznice kulturowe itd często nie mogliśmy się zrozumieć w różnych sprawach, mimo tego nie mogę powiedzieć, żeby był to nieudany związek, byłam z nim bardzo szczęśliwa, mieszkamy razem, mialam nadzieję, że w końcu znalazłam kogoś z kim spędzę resztę życia. Niestety ostatnio wszystko zaczęło się psuć. Zaczęło się od tego, że coraz częściej chował telefon, np. jak szliśmy spać zostawiał go w salonie. Raz tego nie zrobił i o 3 w nocy ten zaczął dzwonić. TZ nie odebrał, zaptałam go kto to, odpowiedział, że koleżanka (tam gdzie ona mieszka obowiązuje inna strefa czasowa), poprosiłam mu, żeby pokazał mi telefon. Jak się okazało dzwonili do siebie od miesiąca, codziennie i nie była to wcale zwykła koleżanka ale dziewczyna, z którą coś go łączyło, w dodatku raz zostawił otwartego facebooka bo nie było mnie w domu i później zapomnial, przez przypadek natknęłam się na otwartą skrzynkę i wiadomość, w której pisal do niej, że nie może za często się odzywać, bo ja jestem ciągle przy nim i poza tym ma już tego dość.

Po długiej rozmowie zadzwonił do niej przy mnie i powiedział, żeby wiecej nie dzwonila.

Cięzko było mi to wybaczyc ale jakoś się starałam. Ponadto przyjechała do nas jego rodzina. Nie widzieli sie kilka lat. Bardzo nie podobalo mi sie jego zachowanie, np. zostawil mnie w domu z nimi a sam poszedl z kolega na impreze i wrocil rano. ogolnie mialam wrazenie ze chce pokazac, ze nie jest na kazde moje skinienie itd, mimo ze wczesniej nie zostawial mnie na cala noc, pdczas pobytu jego rodziny wychodzenie z domu i koledzy stali sie nagminni. Prosilam go, zeby zaczal sie zachowywac normalnie, duzo plakalam, bo bylo mi zle, czulam sie samotnie i obco, do tego tesciowa robiaca mi wiecznie uwagi, lekcewazaca mnie, traktujaca jak powietrze z drugiej strony on taki zimny i obojetny.

Wiem, ze jest w tym duzo mojej winy, bo ja czesto krzycze, placze, szybko sie denerwuje, to dlatego ze jestem tu sama, moze juz troche sfrustrowana, kiedy widze ze jedyna bliska mi osoba zaczyna sie oddalac.

Wkoncu wczoraj przeszedl samego siebie. Jako ze jego rodzine, po 3 tygodniach pobytu u nas, pojechali do rodziny do innego miasta, ja szczesliwa ze wkoncu skoro mamy urlop spedzimy troche czasu razem, slysze ze mowi przez telefon ze jutro przyjezdza. W efekcie zabral ze soba swojego kolege i pojechal do rodziny zostawiajac mnie sama w domu.

Chce sie wyprowadzic, uniezaleznic, moge to zrobic, stac mnie na to. Nie wiem tylko czy to wszystko to wystarczajacy powod zeby sie rozstawac. Jest mi zle ale mimo wszystko go kocham, nie wiem juz co robic....
Ty nadal uważasz, że nie powiedziałabyś, że to jest nieudany związek? No proszę Was dziewczyny, skoro same nie macie do siebie szacunku i dajecie ze sobą robić co się facetowi podoba, to jak on ma mieć szacunek do Was? No jak?
Po co krzyczeć? Po co płakać? Mówisz jasno i zrozumiale - nie podoba mi się to, zachowujesz się nie fair. Albo się zmienisz albo odchodzę. I koniec. Aczkolwiek ja już bym nie czekała aż się zmieni po opisywanych przez Ciebie akcjach.

Cytat:
Napisane przez Anemone Pokaż wiadomość
ja też się zachowywałam jak bluszcz. Doprowadziło to niemal na skraj naszego związku.
Ale dostałam szansę i jej nie zmarnuję. niech ma trochę swobody, bo tak naprawdę nie zrobił nic co mogłoby sprawić, że przestanę mu ufać.

Powodzenia, wiem, że trudno się zmienić i najtrudniej jest zauważyć swoje wady. Ale warto
I to mi się podoba! Bardzo mądra z Ciebie dziewczyna. Twój facet na pewno to doceni Odkąd ja przestałam się czepiać i być nadmiernie zazdrosna mój TŻ jest czuły i kochany jak nigdy przedtem. Sam dzwoni ciągle pierwszy, mówi, że nie może się doczekać aż mnie zobaczy itp. Wystarczyło tylko zmienić swoje zachowanie.
Bardzo bym chciała czytać więcej takich wypowiedzi jak Twoja Anemone A nie "ja bym nie wytrzymała jak TŻ by miał tyle koleżanek", "nie może Cię zostawić TYLKO dlatego, że jesteś zazdrosna" itp....
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując